czwartek, 16 września 2010

Manula Kalicka - Tata, one i ja

Tytuł: Tata, one i ja
Autor: Manula Kalicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2002
Liczba stron: 206
Opis z okładki:
Osadzona we współczesnych polskich realiach, a jednocześnie baśniowa opowieść o dwóch dziewczynkach wychowywanych przez samego ojca. Ciepła i krzepiąca - dowodzi, że nawet najtrudniejszy problem można rozwiązać, uciekając się do inteligencji i poczucia humoru. Zwariowane, dowcipne dialogi, niesamowite przygody, o których jednak się-wie-że-się-dobrze-skończą, osadzone w pejzażu podwarszawskiej miejscowości. Do tego przewijające się przez dom taty tabuny panienek, z których każda miałaby ochotę zostać na zawsze, ale nic-z-tego, i czuwająca nad dziewczynkami z Warszawy babcia Fredzia - niezrównana: mądra i szalona, złośliwa i serdeczna. Jak ta książka.

Moja opinia: 

Spodziewałam się zupełnie czegoś innego po tej książce. Bibliotekarka poleciła mi ją, ponieważ innej czytelniczce się spodobała. Czytelniczka oczywiście starsza ode mnie parę lat. A według mnie, ta książka nadaje się jednak dla tych młodszych czytelników. 
Zaczyna się całkiem ciekawie: matka wychowująca dwie córki niespodziewanie wyjeżdża do Afryki z ukochanym Arabem. Z dnia na dzień opiekę nad dziećmi przejmuje ojciec-muzyk, którego jedynym wkładem w wychowanie ich były alimenty. Na początku jest ciężko, jednak powoli, wspólnymi siłami, odzyskują równowagę. W niedługim czasie zjawia się w ich domu żona Araba, z którym uciekła matka dziewczynek, prosząc o pomoc w odnalezieniu męża. W międzyczasie wszyscy domownicy dowiadują się o ogromnym talencie muzycznym kobiety, który postanawiają wykorzystać. Tak, z dnia na dzień, zespół ojca staje się megapopularny i cała rodzina musi się przeprowadzić za miasto. Tam poznają nowych ludzi, i tak dalej, i tak dalej... Razem z tymi wydarzeniami przeplatają się perypetie miłosne ojca. Przyprowadzenie nowej narzeczonej, ciężkie życie z nią i spławienie jej. Taki jest schemat. Jedne bardziej lubiane przez córki, inne mniej. Dziwne przygody przytrafiające się z dnia na dzień. 
Powtarzające się w mojej ocenie słowa 'z dnia na dzień' to nie przypadek. Akcja jest, według mnie, rozregulowana. Niektóre wydarzenia opisywane są z dużą dokładnością na kilkunastu nawet stronach. Inne natomiast, jak na przykład przeprowadzka, wciśnięta została między wierszami. Nie spodobało mi się to. Książkę polecam dla zabicia czasu, a na zachętę podkreślę, że na zakończenie warto czekać.

Ocena: 4/6 - Dobra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz