środa, 29 grudnia 2010

Agata Christie - Zerwane zaręczyny

 
- Istnieją przypuszczenia, że nieboszczka odebrała sobie życie - podjął mały Belg.
- Ona? Przecież leżała bezładnie. Ledwie mogła unieść jedną rękę.
- Ktoś mógł jej pomóc... - bąknął Poirot.
- Aha! Rozumiem, dokąd pan zmierza. Panna Carlisle albo pan Welman, albo Mary Gerrard?
- To byłoby możliwe? Jak pan sądzi?
- Czy ja wiem?... Nikt z nich nie odważyłby się chyba.
- Może i nie... - szepnął detektyw.


Moja opinia:
Miłość - tak dobrze znana człowiekowi już od najmłodszych lat, nie wydawała się być czymś złym. Przeciwnie, miłość jest przepięknym darem, którym możemy obdarzyć drugą osobę. Niestety, nie zawsze zwiastuje ona szczęście, lecz nieszczęście i zło, szczególnie gdy obdarzamy nią złą osobę lub rywalizujemy o nią.

W drugiej przeczytanej przeze mnie powieści Agaty Christie uczucie jest głównym bohaterem - to właśnie o nie toczy się spór. Na początku książki poznajemy na pozór szczęśliwą parę narzeczonych. Wybierają się oni do chorej ciotki, która poprosiła ich o odwiedziny. Z początku nic nie zapowiadało tragedii - chora czuła się dobrze i nie miała zamiaru wybierać się na tamten świat. Jednak po kolejnym ataku pojawiły się komplikacje, ale lekarz zapewniał, że starsza pani przeżyje. Zaskoczeniem dla wszystkich była nagła i niespodziewana śmierć kobiety, ale nikt nie zadawał pytań. Po około miesiącu doszło do kolejnej śmierci, ale już nie przypadkowej - młoda dziewczyna, która opiekowała się chorą kobietą została zamordowana. Główną i, zdawać by się mogło, jedyną podejrzaną jest Elinor Carlisle, siostrzenica kobiety zmarłej przed miesiącem. Jej motywem miały być zerwane zaręczyny spowodowane poniekąd przez zamordowaną dziewczynę, w której zakochał się narzeczony Elinor. Na szczęście w mieście pojawia się detektyw Poirot, którego wezwał doktor Lord, zakochany w oskarżonej. Lecz na początku wszystko wskazuje na to, że Elinor jest jednak winna.

Czytając mój pierwszy kryminał autorstwa Agaty Christie zupełnie nie mogłam się w nim odnaleźć. Rozwiązywanie jakichkolwiek zagadek nie przychodziło mi łatwo i często nie nadążałam za tokiem myślenia detektywa. Tym razem było już inaczej, powoli zaczynałam wczuwać się w rolę Poirota i rozumieć niektóre sprawy. Mam nadzieję, że z każdą następną książką będzie mi coraz łatwiej, ale nie zmienię się w bezwzględnego detektywa.

Muszę przyznać, że na początku książka nie bardzo mnie wciągnęła. Przez około 100 stron nie pojawiła się nawet wzmianka o jakimkolwiek morderstwie. Byłam odrobinę zawiedziona, ale później zauważyłam dobre strony. Uświadomiłam sobie, że dzięki temu ociąganiu się autorka chciała nam przybliżyć uczucia i myśli bohaterów.

Książka jest godna polecenia, w szczególności fanom kryminałów. Również zachęcam do niej początkujących detektywów, bo zawiera cenne wskazówki i bardzo wciąga.

Ocena: 5/6 - Świetna

Agata Christie
'Zerwane zaręczyny'
Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 235

sobota, 25 grudnia 2010

NOWOŚĆ! - Kącik filmowy. Listy do Julii

Tak jak już wcześniej wspominałam, wprowadzam małą nowość na bloga. Jest to kącik filmowy, w którym będę prezentować (i może recenzować?) obejrzane przeze mnie filmy. Postaram się dodawać taką notkę raz na tydzień, oczywiście jeżeli coś ciekawego obejrzę. Filmy niekoniecznie będą nowe, mogą to być zarówno tytuły sprzed kilku lat jak i nowości. Mam nadzieję, że spodoba Wam się taka odmiana, bo przecież nie samą książką żyje człowiek :)

Dziś pierwszy film, który oglądałam kilka dni temu:

Premiera: 25 kwietnia 2010 (Świat), 11 czerwca 2010 (Polska).
Produkcja: USA
Gatunek: dramat, komedia romantyczna 

Opis filmu:
Po przyjeździe do Verony, domu słynnej kochanki Julii Kapulet z „Romea i Julii”, młoda Amerykanka (Amanda Seyfried) przyłącza się do grupy ochotników, którzy odpisują na listy z zapytaniem o miłosne porady do Julii. Odpowiadając na pewien list wysłany w 1951 roku, dziewczyna inspiruje jego autorkę (Vanessa Redgrave) do podróży do Włoch w poszukiwaniu dawno zaginionej miłości i zapoczątkowuje łańcuch wydarzeń, dzięki którym zupełnie niespodziewana miłość zawita w ich życiu. 

Moja opinia: 
Jako typowa nastolatka mam skłonności do oglądania komedii romantycznych, mimo, że nie zawsze wierzę w takie historie. Jednak jakaś siła każe mi wyłączyć rozum, a zwiększyć działanie uczuć, na czas trwania filmu. Zazwyczaj wychodzi mi to na dobre, gdyż w normalnym życiu moje uczucia są na drugim planie.

Film "Listy do Julii" opowiada o miłości i przeznaczeniu, które zawsze, nawet po wielu latach nas dosięgnie. Główna bohaterka Sophie i jej narzeczony Victor wyruszają w podróż do Verony - miasta znanego z historii Romea i Julii. W czasie gdy Victor poszukuje dostawców do restauracji, którą otwiera w Nowym Jorku, Sophie trafia do miejsca, w którym kobiety z całego świata piszą listy do Julii prosząc o radę w sprawach sercowych. Bohaterka odkrywa, że listy nie są pisane nadaremnie - grupa kobiet codziennie odpisuje na góry listów. Dziewczyna przyłącza się do nich i znajduje list napisany 50 lat temu. Odpisuje na niego, niestety, nie wszystkich to zadowala...

Za każdym razem gdy w kinie pojawia się nowa komedia romantyczna, zastanawiam się, skąd biorą się te wszystkie oryginalne pomysły. Jak widać, inspiracja jest wszędzie. Do powstania tego filmu przyczyniła się historia Romea i Julii, ale nie została ona w całości wykorzystana. Jest to oczywiście plus dla twórców. Osobiście lubię filmy o miłości między dwójką młodych ludzi, jednak miłość, która 'nie rdzewieje' jest równie ciekawa. Właśnie w "Listach do Julii" na pierwszym planie przez większość filmu jest miłość, która narodziła się kilkadziesiąt lat temu i przetrwała do dziś. W wydarzenia związane z poszukiwaniem dawnej miłości wplecione są miłośne rozterki głównej bohaterki. Na czym one polegają nie zdradzę, dlatego zachęcam do obejrzenia tego niecodziennego filmu.

Do sukcesu filmu przyczyniła się także świetna obsada - piękna Amanda Seyfried była nie do zastąpienia w swojej roli a Christopher Egan pasował jak nikt inny do roli stanowczego, ale opiekuńczego i troskliwego wnuczka. Oglądanie filmu umilają również piękne krajobrazy Toskanii i często tam występujących winnic.

Godna uwagi jest także ścieżka dźwiękowa, w szczególności piosenka Taylor Swift 'Love Story'. Zachęcam do przesłuchania i obejrzenia teledysku.

Krótko mówiąc film jest godny polecenia, ale obejrzenie go zależy od gustu odbiorcy.
___________________________________________
Mam nadzieję, że 'recenzja' się podoba. Liczę na szczere opinie w komentarzach, chcę wiedzieć, co myślicie o tej małej odmianie. Możecie także, jeśli chcecie, proponować filmy, które mam tutaj zaprezentować.
Pozdrawiam świątecznie! :)

czwartek, 23 grudnia 2010

Agnieszka Tyszka - Czego uszy nie widzą

 

Nad rodzinę Bronzików nadciągnęły czarne chmury... Mama wyjechała na przedłużającą się delegację, a tata postanowił przewartościować priorytety i wiedzie gdzieś żywot pustelnika. Zdane tylko na siebie trzy siostry myślą, że nic gorszego już ich nie spotka. Wkrótce jednak okaże się, że wszystko jeszcze przed nimi. Przybycie oschłego i wymagającego dziadka to dopiero początek kłopotów...


Moja opinia:
Jakiś czas temu czytałam książkę "Sny nocy letniej", która pochodzi z tej samej serii, co tytułowa książka. Wywarła na mnie dobre wrażenie, bo choć była typowo młodzieżowa, bez problemu się w niej zagłębiłam. Podobnie było z książką "Czego uszy nie widzą", która w żartobliwy sposób przybliżała nam problemy rodziny Bronzików.

Główna bohaterka Michalina uczy się w III klasie gimnazjum. Przed nią egzamin gimnazjalny i wybór szkoły średniej. Z nauczycielami nie ma lekko, wszyscy naciskają na naukę swojego przedmiotu. Dodatkowo dochodzi do tego opieka nad młodszymi siostrami, gdyż są w domu same. Ich rodzice są w rozjazdach: mama w delegacji, a tata poszukuje sensu życia w bliżej nieokreślonym miejscu. Aby odciążyć choć trochę najstarszą siostrę, mama dziewczynek prosi dziadka, by się nimi zajął. Początki znajomości nie są łatwe, tym bardziej, że senior za dziećmi nie przepada. W dodatku zarządził zmiany i wprowadził nowe zasady, co nie podoba się siostrom. Oprócz kłopotów z dziadkiem, Michalina ma jeszcze problem z kolegą z klasy... 

Do książek z tej serii mam pewien sentyment. Gdy tylko na półce w bibliotece pojawia się nowa książka, bez wahania po nią sięgam. Sama nie jestem do końca pewna dlaczego, bo tych powodów jest wiele. Może to być barwna okładka, nietypowy tytuł lub sama fabuła - po prostu wszystko w tej książce do niej ciągnie.

W książce najbardziej podobał mi się pojedynek na przysłowia między dziadkiem a Michaliną. Polegał on na tym, że codziennie rano senior przyczepiał do tablicy korkowej przysłowie związane z jakąś częścią ciała (na życzenie Zuzi, najmłodszej, pięcioletniej siostry). Gdy wychodził z psem na spacer, Michalina wyszukiwała przysłowie zazwyczaj zaprzeczające poprzedniemu. Było to bardzo zabawne, tym bardziej, że później Zuzia zaczęła wymyślać własne przysłowia typu: "Kto ma zdrowe cielę, ten lubi niedzielę". Tak więc humoru tutaj na pewno nie brakuje.

Podsumowując, chciałabym polecić tą książkę tym, którzy pragną jakiejś odmiany, odrobiny rozrywki czy po prostu zabicia czasu. Gwarantuję, że nikt nie będzie się przy niej nudził.

Ocena: 5/6 - Świetna

Tytuł: Czego uszy nie widzą
Autor: Agnieszka Tyszka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 176

___________________________________________________
Z okazji zbliżających się świąt życzę wszystkim zdrowych, radosnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, wielu smacznych potraw i wymarzonych prezentów pod choinką. :)

środa, 22 grudnia 2010

Świąteczny stosik


Zapraszam do przejrzenia świątecznego stosiku nabytego w bibliotece niespełna dwie godziny temu.

Zaczynając od góry od lewej strony:
Wiktoria Zender "Strefa światła" - Prawdziwa historia dziewczyny okaleczonej przez jej ukochanego. Jest kontynuacją "Strefy cienia", której akurat nie było w bibliotece, ale zamierzam nadrobić moje zaległości.

Jodi Picoult "Zagubiona przeszłość" - Opowieść o kobiecie, która zdaje sobie sprawę z tego, że jest kimś innym, niż zawsze się jej wydawało. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, więc jestem nastawiona w pełni pozytywnie i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Stacy Hawkins Adams "Wszystkie odcienie pereł" - Historia przyjaźni, która potrafi przezwyciężyć przeciwności losu i stawić czoła problemom. Jest to druga książka z serii Labirynty, która znajdzie się w zbiorze przeczytanym przeze mnie książek.

Dan Brown "Zwodniczy punkt" - Powieść autora słynnego "Kodu Leonarda da Vinci opowiadająca o spisku dotyczącym samego prezydenta USA i jego konsekwencjach. W planach miałam przeczytanie "Kodu...", ale skoro już się nawinęła, to z chęcią się w niej zagłębię.

J.K. Rowling "Harry Potter i Książę Półkrwi" - Szósta z kolei część o przygodach młodego czarodzieja. Cudem upolowana przeze mnie czeka spokojnie na swoją kolej. Póki co czeka na mnie część piąta.

*   *   *
Książek jest niewiele, ale mam zaległości z poprzedniego stosiku, więc wrażeń nie zabraknie. Dodatkowo przygotowałam małe urozmaicenie bloga, ale nie chodzi tu o konkursy. Pierwsza notka specjalna już wkrótce. A już jutro zapraszam na recenzję książki "Czego uszy nie widzą". Zrecenzowałabym ją już dzisiaj, ale chyba chwilowo opuściła mnie wena. Pozdrawiam :)

piątek, 17 grudnia 2010

Dorota Terakowska - Ono




Ewa ma dziewiętnaście lat. Mieszka z rodziną, czuje się jednak samotna. Marzy o lepszym życiu, o wyrwaniu się z ubogiego miasteczka gdzieś na południu Polski, o miłości, która odmieni jej los. Niejasne, wzięte z filmów wyobrażenia dziewczyny zderzają się z brutalną rzeczywistością. Staje przed wyborem. Szuka wskazówki na przyszłość, podpowiedzi, co dalej. Zaczyna patrzeć na wszystko, co ją otacza, oczami dziecka, które ma przyjść na świat. Próbuje mu ten świat objaśnić, a zarazem usprawiedliwić. I Ewa, i Ono muszą podjąć decyzję, czy ten świat wart jest wysiłku narodzin.
 
Moja opinia:
Sięgając po tą książkę miałam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to dzieło cenionej polskiej autorki, natomiast z drugiej strony została napisana dość dawno i obawiałam się, że nie będzie ona 'na czasie'. Na szczęście, moje obawy nie znalazły podstaw, gdyż książka jest jak najbardziej życiowa i opisuje dość powszechny, w moim mniemaniu, problem. 
Każda kobieta, prędzej czy później, pragnie mieć dziecko. Czasem zjawia się ono niespodziewanie, nieplanowanie, innym razem rodzice muszą się starać bardziej, aby na świat przyszedł owoc ich miłości. Są też przypadki, kiedy kobieta z różnych przyczyn nie może zajść w ciążę. I, oczywiście, według mnie najgorszy, ostatni przypadek: kobieta, czy nawet dziewczyna zostaje obdarzona cudownym darem, jakim jest dziecko, zupełnie przez przypadek i wcale nie chce go przyjąć. Pragnie pozbyć się tego 'problemu' jak najszybciej.

I właśnie o tym jest 'Ono'. O dziecku, które zjawia się w najgorszy z możliwych sposobów - przez gwałt. Główna bohaterka, Ewa, pragnie wyrwać się ze swojego miasteczka, z biednej rodziny i swojego życia. W Sylwestra kończącego rok 2000 i równocześnie zaczynającego nowy wiek Ewa wybrała się na dyskotekę. Jej głównym celem było dostanie się na scenę, by zatańczyć na oczach wszystkich i tym samym wyróżnić się z tłumu. Jej starania zostają docenione i po jakimś czasie zajmuje miejsce obok DJ-a i porusza się w rytm muzyki. Gdy impreza zaczyna dobiegać końca, dziewczyna wychodzi z trzema, prawie nieznanymi, chłopakami. Wsiadają do samochodu i właśnie tam nieświadoma niczego Ewa zostaje zgwałcona. Gdy bohaterka zdała sobie sprawę z tego, że jest w ciąży, jej matka bez wahania proponuje jej aborcję. W dniu zabiegu Ewa podejmuje trudną decyzję, gdyż ucieka z kliniki i postanawia pokochać to dziecko.
Bohaterka książki nie ma łatwego życia: nie żyje w dostatku, jej matka na wszystko narzeka, ojciec całe dnie przesiaduje w swoim pokoju, odcinając się od reszty rodziny, a młodsza siostra poznaje świat, nie dając spokoju ani jej, ani matce. Krótko mówiąc, nie ma lekko i nie możemy się jej dziwić, że pragnie innego życia. Jednak, zamiast ułatwienia, w jej życiu pojawia się pewna komplikacja - ciąża. Kiedy jednak decyduje się urodzić dziecko, jej świat wywraca się do góry nogami, tym bardziej, że nie wie, czy raczej nie pamięta, kto jest ojcem dziecka. A to dopiero początek kłopotów.

Muszę się przyznać, że 'Ono' jest pierwszą książką Doroty Terakowskiej, jaką miałam okazję przeczytać i sama jeszcze do końca nie wiem, czy lubię styl tej autorki. Nie zawsze po przeczytaniu jednej książki można stwierdzić, czy lubi się autora, czy jest się jego fanem. Mimo to mogę powiedzieć, że książka zrobiła na mnie wrażenie. Jeszcze do końca nie jestem pewna, dlaczego. Może to te rozmowy Ewy z dzieckiem albo powroty myślami do przeszłości, czy może jednak te bezosobowe, ale pełne czułości zwroty bohaterki do dziecka. Ewa zwraca się do niego per 'Ono', co nie jest przejawem miłości, ale z każdym dniem jej miłość wzrasta, choć ona sama nie jest tego świadoma. 

Zakończenie książki trochę mnie zaskoczyło, może dlatego, że nie było jednoznaczne. Było jakby rozszczepione na dwie części, aby każdy czytelnik mógł wybrać odpowiednie zakończenie. Ja wybrałam oczywiście to pozytywne, bo dzięki temu w bohaterce zaszła ogromna zmiana i Ewa po prostu... dorosła. Ta opcja eliminuje również aborcję, która mimo dzisiejszych czasów wciąż jest ogromnym zagrożeniem dla ludzkiego życia.

Książkę polecam wszystkim tym, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości do, mówiąc ogólnie, całego życia.

Ocena: 5/6 - Świetna
Tytuł: Ono
Autor: Dorota Terakowska
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2002
Liczba stron: 472

_______________________________________________________
Dzisiaj jakoś nie miałam weny twórczej, ale myślę, że recenzja nie jest aż tak tragiczna, jak mi się wydaje. Przepraszam również za tygodniowe opóźnienie, ale w szkole mamy istny kocioł, nauczyciele powoli wystawiają oceny, więc miałam trochę pracy. Na szczęście wielkimi krokami zbliża się przerwa świąteczna, w której recenzji na pewno nie zabraknie :)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Mikołajki + POMOC!

Witajcie!
Dzisiaj, niestety, żadna recenzja się nie ukaże, ale możecie się jej spodziewać już w ten weekend!

Z okazji dzisiejszego święta chciałabym się pochwalić, co dostałam od Mikołaja, chociaż kilka dni wcześniej, a mianowicie w zeszły piątek. Otóż razem z dwoma koleżankami z klasy wzięłyśmy udział w konkursie 'NIE WYKLUCZAM!' zorganizowanym przez Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce. Nie spodziewałyśmy się żadnego sukcesu, ponieważ pracę wysłałyśmy dosłownie w ostatniej chwili. Możecie sobie wyobrazić, jakie było nasze zdziwienie, kiedy otrzymałyśmy zaproszenie na rozdanie nagród do Warszawy! Niestety, nie wiedziałyśmy, które miejsce zajęłyśmy, więc wyruszyłyśmy tam z nastawieniem jedynie na wyróżnienie. I znów kolejne zaskoczenie: wygrałyśmy konkurs i w nagrodę (oprócz trzech toreb drobiazgów) jedziemy do Brukseli! Ja sama jeszcze w to nie wierzę, ale żaden sen jeszcze nie był tak piękny. Nie przynudzając, zamieszczam zdjęcie zrobione jedną z ważniejszych nagród - aparatem cyfrowym.
Klasowe Mikołajki odbędą się dopiero w środę, więc jeszcze nie wiem, co mnie czeka :)

A prezentem od rodziców może być odebrane dziś przeze mnie PRAWO JAZDY!!
*  *  *
Korzystając z okazji chciałabym zachęcić wszystkich do udziału w akcji pomocy zwierzętom, a mianowicie do codziennego klikania na poniższych stronach: 


Akcje te mają na celu pomoc psom w przetrwaniu zimy, a dokładnie chodzi o karmę dla zwierzaków. Doskonale znamy przysłowie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Teraz możemy odwdzięczyć się za ich przyjaźń wchodząc raz dziennie na każdą z powyższych stron. To nic nas nie kosztuje, a możemy dać tak wiele. Im jest nas więcej, tym więcej psów w schroniskach otrzyma karmę.

POMÓŻMY ZWIERZAKOM!!
One na Was liczą... i ja również! :)

Pozdrawiam :)

sobota, 27 listopada 2010

L.J. Smith - Pamiętniki Wampirów: Szał



Tytuł: Pamiętniki Wampirów: Szał
Autor: L.J. Smith
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 200




Opis z okładki:
Obaj są wampirami. Obaj kochają tę samą dziewczynę. I chociaż się nienawidzą, muszą połączyć siły, by ją ocalić. 
Elena: uległa mrocznej przemianie, która kiedyś tak ją przerażała. 
Stefano: zrozpaczony po stracie Eleny postanowił zakończyć bratobójczą walkę. Lecz teraz uświadamia sobie, że Damon nie jest jego jedynym wrogiem. 
Damon: wreszcie zdobył Elenę. Czy zapomni o zemście na Stefano, by wspólnie stawić czoło groźbie, równie zabójczej jak blask słońca?

Moja opinia:
Kiedy tylko skończyłam czytać II tom tej niesamowitej serii, bez wahania sięgnęłam po kolejną część. 'Szał' jest trzecim tomem, który kończy Księgę I. I rzeczywiście, zakończenie tej książki wydaje się być ostateczne i nieodwołalne.

Po doświadczeniach z 'Walką' nie spodziewałam się, że którakolwiek inna część sagi będzie tak straszna i mroczna. Widocznie nie znam się na powieściach o wampirach, ale nie ubolewam nad tym, bo lubię nowe doświadczenia.

W tej części nasi bohaterowie mają niełatwe zadanie: muszą odnaleźć tajemniczą moc, która jest potężniejsza, niż mogliby się spodziewać. Poszukiwania są o tyle trudne, że Elena nie może się ujawniać, gdyż mieszkańcy miasta myślą, że nie żyje. Na szczęście, z pomocą przychodzą jej przyjaciele, którzy w większym lub mniejszym stopniu domyślili się, co się stało z Eleną. W dodatku dołącza do nich Damon, który zwykle jest po tej drugiej stronie. Walka z tajemniczą mocą jest trudniejsza, niż się im wcześniej wydawało i ktoś, niestety, poświęci swoje życie.

I znów będę zachwalać dzieło pani Smith i dziękować z całego serca za tą przewspaniałą sagę. W jej książkach nie ma zbytniego 'słodzenia', autorka porywa się nawet na uśmiercenie jednego z głównych bohaterów. Gdybym nie wiedziała, jakie będą jej dalsze losy, pewnie bym ją znienawidziła, jednak wiem, że tak miało być i właśnie dlatego cenię tę autorkę. Dodatkowo potrafi świetnie opisać uczucia bohaterów, które w odpowiednim momencie potrafiły wywołać łzy.

Po raz kolejny wracają do mnie obrazy z serialu "Pamiętniki Wampirów", w którym wydarzenia z książki zostały zmienione. Nie mam tego za złe twórcom, nawet jestem im wdzięczna, że przedstawili taką a nie inną historię. Pragnę również dodać, że dokładna ekranizacja powieści L.J. Smith byłaby takim samym hitem, jak obecna.

Ocena: 6/6 - Arcydzieło!

piątek, 26 listopada 2010

Listopadowy stosik


Z powodu nawału nauki i pisania przeze mnie próbnych matur przez cały ten tydzień opóźni się zaplanowana przeze mnie recenzja. Dlatego zamieszczam kolejny stosik, niewielki, ale zawsze coś :)

*   *   *

Gerlis Zillgens "Sny nocy letniej" - zabawna i pełna humoru opowieść o nastoletniej miłości i towarzyszących jej problemach. Przeczytana i zrecenzowana TUTAJ

Agnieszka Tyszka "Czego uszy nie widzą" - kolejna typowo młodzieżowa powieść o trudach szkolnego życia i relacjach w rodzinie. Recenzja niebawem.

Obie książki wypożyczone z biblioteki.



  Dorota Terakowska "Ono" - dająca do myślenia i poruszająca powieść  o niechcianym dziecku i trudach życia w biedzie. O ile dobrze pamiętam,  jest to moja pierwsza książka tej cenionej autorki. Recenzja w  najbliższych dniach.

Agata Christie "Zerwane zaręczyny" - powieść kryminalna o rywalizacji kobiet o mężczyznę i konsekwencjach tej walki. Niedługo recenzja.
 
Te książki również są wypożyczone.


J.K. Rowling "Harry Potter i Zakon Feniksa" - bliska mojemu sercu książka, do której wrócę jeszcze nie raz. Czeka na przerwę świąteczną i wtedy też zostanie zrecenzowana. Pochodzi z mojej osobistej kolekcji.

J.K. Rowling "Harry Potter i Insygnia Śmierci" - ostatnia powieść serii grzecznie czeka na swoją kolej. Każdy wie, o czym jest, a jeśli nie, to zapraszam do przeczytania! Pożyczona od kolegi, za co serdecznie mu dziękuję :*

Brakuje tu szóstego tomu, którego nigdzie nie mogę dopaść, ale mam nadzieję, że uda mi się to jeszcze przed świętami.

*   *   *
Dziś to już wszystkie książki. Najbliższa recenzja pojawi się w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam :)

piątek, 19 listopada 2010

L.J. Smith - Pamiętniki Wampirów: Walka

 

Tytuł: Pamiętniki Wampirów: Walka
Autor: L.J. Smith
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 200




Opis z okładki:
Straszliwa walka braci wampirów i dziewczyna związana z jednym z nich na śmierć i życie.
Stefano przepadł bez śladu. Elena postanawia za wszelką cenę odnaleźć ukochanego. Damon twierdzi, że zabił znienawidzonego brata, jednak Elena czuje, że to nieprawda. Tym bardziej że jej przyjaciółka, która ma dar jasnowidzenia, widzi Stefano uwięzionego w jakimś strasznym miejscu...

Moja opinia:
Po przeczytaniu pierwszego tomu serii zapragnęłam więcej, więc sięgnęłam po drugi tom. Jest on bezpośrednią kontynuacją 'Przebudzenia', ale bardzo się od niego różni. Dlaczego?

'Walka' rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończył się pierwszy tom. I już od pierwszego rozdziału nie jest wesoło: Stefano zaginął, a jego brat Damon twierdzi, że go zabił. Na szczęście Elena jest innego zdania i postanawia go odnaleźć za wszelką cenę. Gdy jej się to udaje, pojawia się nowy problem: pamiętnik Eleny, w którym opisywała uczucia związane ze Stefano, i który poniekąd mógł go pogrążyć, zostaje skradziony. Rozpoczynają się poszukiwania i próby odzyskania go, o których nie wie Stefano. Zamiast niego, Elena wtajemnicza we wszystko jego złego, mrocznego wręcz brata, Damona. Dlaczego nie był to dobry pomysł, możecie się dowiedzieć czytając drugi tom sagi "Pamiętniki Wampirów".

W każdej książce, każdym filmie czy serialu telewizyjnym nie może zabraknąć czarnego charakteru. W tej powieści tą postacią jest Damon, z czym nie można się nie zgodzić. Nie ma szacunku do ludzkiego życia, nie zawahał się nawet zagrozić młodszej siostrze Eleny. Można dosłownie powiedzieć, że dąży po trupach do celu. Posiada wielki upór, który w konsekwencji prowadzi do tragedii. Mimo to, nie da się go nie lubić, a przynajmniej tak jest ze mną. Uważam, że gdyby nie on, cała powieść straciłaby swój urok. Poza tym odrobina dreszczyku jest niezbędna w książkach o wampirach.

'Walka' jest drugą po 'Przebudzeniu' książką Lisy Jane Smith, którą miałam przyjemność przeczytać. Styl autorki jest prosty i zrozumiały, łatwo i szybko się czyta, wczuwając się równocześnie w emocje bohaterów. Jeżeli kolejna część, którą już zaczęłam czytać, jest tak samo dobra, jak poprzednie, to czeka mnie ciekawy weekend.

Jak zawsze, czytając książkę, którą zekranizowano, nie mogę się powstrzymać przed porównaniem obu wersji. Książkowa historia przedstawia inny temat niż serial, jednak zarówno jedno i drugie bardzo ciekawi. Mam tylko nadzieję, że oduczę się takich porównań, w których książka, niestety, wypada gorzej.

Ocena: 6/6 - Arcydzieło!

piątek, 12 listopada 2010

Gerlis Zillgens - Sny nocy letniej

 

Tytuł: Sny nocy letniej
Autor: Gerlis Zillgens
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 164




Opis z okładki:
Teatr jest nudny, tak przynajmniej uważa Lara i nie rozumie, dlaczego jej najlepsza przyjaciółka Saskia chce grać w "Śnie nocy letniej". Jednak gdy Lara dowiaduje się, że w przedstawieniu ma również wystąpić niezwykle przystojny Sebastian, zmienia zdanie. W ostatniej chwili udaje jej się zdobyć rolę dla siebie. Niestety, podczas prób Sebastian nie spuszcza oczu z Saskii, natomiast Silvio, w którym kocha się Saskia, nie widzi świata poza Larą. Gdy na domiar złego okazuje się, że Sebastian i Saskia mają się pocałować na scenie, Lara przystępuje do działania.

Moja opinia:
Czasem dobrze jest oderwać się od rzeczywistości i właśnie wczoraj, kiedy sięgnęłam po tą książkę poczułam, że wszystko inne przestaje istnieć. Poczułam się, jakbym znowu miała 14 lat i zaczytywała się w zabawnych książkach. Póki jeszcze mam te naście lat, będę sięgać po takie książki, ot tak, dla zabawy.

Główną bohaterką jest 14-letnia Lara, której matka uważa branie ślubu za hobby. Gdy dziewczyna świętuje z mamą jej czwarty ślub, zauważa bardzo przystojnego chłopaka. Gdy się dowiaduje, że Sebastian razem z jej przyjaciółką Saskią ma zagrać w sztuce teatralnej, Lara odrzuca na bok niechęć do teatru i również dostaje rolę. Niestety, podczas prób chłopak cały czas przygląda się jej przyjaciółce, a Larze - wymarzony chłopak Saskii. Wszystko zaczyna się komplikować, więc dziewczyny postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce. Nie jest to jednak takie proste.

Książka, choć krótka, ma w sobie wiele humoru i przezabawnych scen. Potrafiłaby rozbawić każdego, bez względu na wiek. Dodatkowo jest napisana lekkim stylem, więc tym bardziej warta jest przeczytania.

Ocena: 5/6 - Świetna

czwartek, 11 listopada 2010

Agata Christie - Wigilia Wszystkich Świętych

 


Tytuł: Wigilia Wszystkich Świętych
Autor: Agata Christie
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 232




Opis z okładki:
- W jakimś szalonym umyśle mogła zrodzić się myśl, że zamordowanie kogoś na przyjęciu w wieczór Halloween to wspaniały pomysł, zupełnie jak z powieści. I to wszystko, od czego może pan zacząć. To po prostu ktoś, kto był na przyjęciu. - Pod krzaczastymi brwiami para oczu błysnęła w stronę Poirota. - Ja też tam byłem - powiedział. - Przyszedłem później, żeby popatrzeć, co się dzieje. - Energicznie kiwnął głową. - Tak, to dopiero problem, prawda? Jak ogłoszenie w gazetowej rubryce towarzyskiej: "Wśród obecnych był morderca".

Moja opinia:
Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać książkę o tematyce kryminalnej. Nie była ona długa, ale wystarczyła, bym się wciągnęła w ten temat na dobre. Zaczęły ciekawić mnie morderstwa, trudne do rozwiązania zagadki i inne tego typu rzeczy. Kilka dni później usłyszałam o Agacie Christie, sławnej pisarce kryminałów. Niestety, nie miałam wtedy zbyt wiele czasu, więc moje poszukiwania stanęły w miejscu. Ostatnio jednak, dziękując losowi, wybrałam się do biblioteki po lekturę szkolną i z ciekawości przejrzałam także inne półki. Jakie było moje zdziwienie, gdy natrafiłam na piękny zbiór dzieł Agaty Christie! Bez zastanowienia chwyciłam kilka pierwszych lepszych tomów i ruszyłam do biurka bibliotekarki. Lecz coś się we mnie ruszyło i postanowiłam przemyśleć tą sprawę. Biły się we mnie dwie różne myśli: wziąć kilka tomów i przeczytać wszystkie jednym tchem, czy wypożyczyć jedną, góra dwie i sprawdzić panią Christie? Wygrało logiczne myślenie i tym sposobem losowy kryminał znalazł się w mojej torbie. Czy wart był zachodu i tych wszystkich pozytywnych opinii?

W powieści niełatwo określić, kim jest główny bohater. Było ich tak wielu i tak często się pojawiali, że było to naprawdę trudne zadanie. Ja osobiście postawiłam na Herkulesa Poirota, detektywa, który zajmuje się sprawą i chyba się nie pomyliłam. A sprawa dotyczy morderstwa na przyjęciu zorganizowanym dla dzieci w wieczór Halloween. Trzynastoletnia dziewczynka została utopiona w wiadrze z wodą, z którego dzieci wyławiały jabłka. Kto ją zamordował? Dlaczego właśnie ją? Jaki miał motyw? Na te wszystkie pytania stara się odpowiedzieć Poirot. A nie było to łatwe zadanie.


Muszę się przyznać, że zanim sięgnęłam po książkę spodziewałam się arcydzieła. Liczyłam na morderstwa popełniane z zimną krwią, zagadki na pozór nie do rozwiązania i się nie przeliczyłam. Próbowałam razem z bohaterami zgadnąć, kto zabił, lecz nie było to takie proste. Do samego końca nie wiedziałam, kogo mam oskarżyć. Dlatego wielkie ukłony dla pani Christie za tą, swego rodzaju, zawiłość.


Jedyne co mnie irytuje w książce to wypowiedzi bohaterów, które są zbyt poetyckie. Postaci rozmawiają ze sobą tak, jakby występowały w sztuce teatralnej. Na szczęście, można się przyzwyczaić już po kilkunastu stronach. Inny błąd mocno rzucający się w oczy i utrudniający czytanie należy już do wydawnictwa. Mianowicie chodzi o to, że nie wszystkie wypowiedzi są przytoczone w formie dialogu (chodzi o ten myślnik poprzedzający czyjąś wypowiedź).


Ogólnie powieść świetnie się prezentuje i mogę od razu powiedzieć, że nie jest to ostatni kryminał, który przeczytam. Polecam ją wszystkim miłośnikom tego gatunku jak i tym rozpoczynającym swą 'przygodę' z morderstwami i zagadkami.


Ocena: 5/6 - Świetna

poniedziałek, 1 listopada 2010

Charles Martin - Umarli nie tańczą

 

Tytuł: Umarli nie tańczą
Autor: Charles Martin
Wydawnictwo: WAM
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 310




Opis z okładki:
Dylan i Maggie mieszkają na niewielkiej farmie pośród kukurydzianych pól Południowej Karoliny. Po wielu latach małżeństwa spodziewają się narodzin pierwszego dziecka. Ich szczęście zamienia się w dramat. Synek rodzi się martwy, a Maggie zapada w śpiączkę. Życie Dylana rozpada się na kawałki, nadzieja ustępuje zwątpieniu, wiara przeradza się w bunt. Czy pozostało coś jeszcze, co nie pozwoli mu pogrążyć się w rozpaczy?

Moja opinia: 
Najważniejszą przyczyną rozstań kochających się ludzi jest śmierć. Przychodzi ona niespodziewanie i rozbija całe rodziny. A my, ludzie, nie potrafimy nic na to poradzić. Często, chcąc pogodzić się z odejściem bliskiej osoby, stwierdzamy, że tak właśnie miało być, że taka jest wola Boga. Jednak są i tacy, których to wytłumaczenie nie zadowala.

Głównym bohaterem książki 'Umarli nie tańczą' jest Dylan Styles. Razem z żoną spodziewają się ich pierwszego dziecka. Oczekiwaniom na cud narodzin towarzyszą ekscytacja, radość, różnorodne przygotowania, a przede wszystkim miłość. Rodzice kochają bezgraniczną miłością dziecko, które jeszcze nie wykształciło ciała w brzuchu mamy. Są oni bezsprzecznie wzorem do naśladowania przyszłych rodziców. Jednak ich szczęście kończy się z dniem narodzin dziecka, gdyż rodzi się martwe. Największą tragedią dla ojca, a tym bardziej dla matki jest utrata pierwszego i jedynego syna w taki sposób. Gdy tylko Maggie zauważa maleńkie zwłoki, zapada w śpiączkę na kilka miesięcy. W tym czasie Dylan próbuje żyć dalej, co nie jest łatwe. Dokonuje pochówku syna, podejmuje pracę w szkole, aby móc opłacać rachunki. Na szczęście ma przy sobie przyjaciół i innych życzliwych ludzi z miasta.

W powieści amerykańskiego pisarza moją uwagę szczególnie przyciągnął motyw kobiety w ciąży, ponieważ takich kobiet było aż trzy i każdy przypadek był inny. Pierwszą z nich była Maggie, żona Dylana. Jej ciąża była zaplanowana, jednak nie było jej dane urodzić zdrowe, a przede wszystkim żywe dziecko. Drugim przypadkiem była Amanda, córka pastora i studentka, którą uczył główny bohater. Jej ciąża nie ma ciekawej przeszłości, gdyż dziewczyna została porwana i brutalnie zgwałcona. Jako wierząca, przyjęła dziecko, jakby było zaplanowane i od zawsze kochane. W książce śledzimy końcówkę przebiegu ciąży, jak i poród. Dziecko rodzi się zdrowe, choć w niezwyczajnych warunkach. Ostatnią kobietą w ciąży jest Koy, również studentka, lecz niewiele o niej wiemy. Gdy po dłuższej nieobecności wraca do szkoły, usprawiedliwia się zaświadczeniem od lekarza, i pośrednio przyznaje się do zabiegu usunięcia ciąży. Wszystkie te przypadki, choć łączy je ten sam motyw, różnią się od siebie. Przedstawiają kobietę chcącą mieć dziecko, które umiera; kobietę 'zmuszoną' do macierzyństwa, która w końcu przyjmuje dziecko; oraz kobietę nie pragnącą dziecka, co skutkuje zabiciem go.

Całą powieść łatwo i szybko się czyta, jest napisana zrozumiałym i jednocześnie barwnym  językiem. Gdyby nie nawał nauki, z pewnością skończyłabym ją szybciej, bo, choć dramatyczna, zainteresowała mnie już od pierwszych stron.

Ocena: 5/6 - Świetna

sobota, 23 października 2010

Pierwszy stosik


Postanowiłam co jakiś czas dodawać stosik, aby pochwalić się kolekcją (niekoniecznie własną, ale też wypożyczoną). Do każdej z zaprezentowanych książek postaram się napisać kilka słów.

* * *
Caroline Plaisted "Kłopoty z mamą" - Krótka historia o tym, jak choroba niespodziewanie zjawia się w zwykłej rodzinie i przewraca jej świat do góry nogami. Wypożyczona z biblioteki. Przeczytana i zrecenzowana TUTAJ

Franz Kafka "Proces" - Proces sądowy przedstawiony w absurdalny i groteskowy sposób. Lektura szkolna z opracowaniem, wypożyczona. Przeczytana i zrecenzowana TUTAJ

Irena Matuszkiewicz "Przeklęte, zaklęte" - Dzieje pewnej wielopokoleniowej rodziny, której życie utrudnia klątwa rzucona przez Cygankę. Barwnie i realistycznie opisane wydarzenia sięgają aż sto lat wstecz. Również wypożyczona. Przeczytana i zrecenzowana TUTAJ

Charles Martin "Umarli nie tańczą" - Dramatyczna historia szczęśliwego niegdyś małżeństwa, którego radość zostaje przyćmiona przez śmierć. Jestem w trakcie czytania, recenzja niebawem. Tak jak pozostałe - wypożyczona.

* * *
Na dziś to wszystkie książki, kolejną recenzję postaram się dodać jak najszybciej. Serdecznie zapraszam!


czwartek, 21 października 2010

Irena Matuszkiewicz - Przeklęte, zaklęte


Tytuł: Przeklęte, zaklęte
Autor: Irena Matuszkiewicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 294

Opis z okładki: 
Przeklęte, zaklęte to pięć opowiadań o kobietach z jednej rodziny. Pięć kobiet, cztery pokolenia i jedno przekleństwo, które wiele lat temu spadło na cały ród po kądzieli. Klątwa nie przestała działać, mimo, że kobietom przyszło żyć w innych czasach, warunkach i miejscach. A i one same się zmieniały. Najstarsza, Marcysia, była analfabetką, jej wnuczka została lekarzem. Czy rzeczywiście przekleństwo Cyganki w tak dramatyczny sposób odmieniło życie pięciu kobiet, czy raczej one same pomogły losowi, żeby spełniło się to, co nieuchronne? Odpowiedź daje najmłodsza z rodu, Agnieszka, dziewczyna całkiem już współczesna. Ale to nie klątwa jest najważniejsza w tej historii. Kolejne opowiadania pokazują, jak bardzo zmieniło się życie kobiet w ciągu ostatniego stulecia, one same i świat wokół nich.

Moja opinia:
Pierwszy raz w mojej karierze czytelniczej spotkałam się z tak wielopoziomową historią. Książka, podzielona na pięć rozdziałów, w których opisane zostały losy każdej kobiety z rodu, ciekawi już od pierwszych stron. Dlaczego?
W powieści nie ma jednej głównej bohaterki, ale aż pięć. Każdy osobny rozdział dotyczy jednej z nich, poczynając od Marcysi. To właśnie ona ściągnęła na swój ród klątwę Cyganki. Pewnego dnia, około 100 lat temu, przechodząc przez las, spotkała kobietę ubraną w piękne kolorowe chusty. Gdy ta zaproponowała, że powróży jej z ręki, dziewczynka się zgodziła. Lecz Cyganka zażądała w zamian korali Marcysi, które były pamiątką przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Kiedy odmówiła, kobieta rzuciła klątwę na nią i jej ród. Wbrew pozorom, była to straszna klątwa, gdyż dotyczyła miłości. Żadna z potomkiń Marcysi, z nią włącznie, nie mogła być szczęśliwa z mężczyzną, którego naprawdę kochała. Marcysia wyszła za mąż z rozsądku, po stracie ukochanego nie zakochała się, by oszczędzić sobie i innym cierpienia. Miała dwie córki, które także dosięgnęła klątwa. Podobnie było z ich córkami i wnuczkami aż do czwartego pokolenia. Poza niespełnioną miłością wszystkie kobiety miały przepowiedziane życie 'pod górkę'. Krótko mówiąc, nie było im łatwo.
Książka wciągnęła mnie już na samym początku, mimo, że rozpoczynają ją wydarzenia sprzed stu lat. Nie jestem wielbicielką historii, ale elementy historyczne wplecione przez autorkę nie potrafiły mnie zniechęcić. Bardzo ciekawe było również dopasowanie się przez autorkę do czasów, o których pisała. Uważam, że ten zabieg dobrze się udał i na pewno nadał swoistego realizmu książce.
Książkę polecam bez względu na wiek, bo świetnie dopasowuje się do gustu czytelnika. Każdy znajdzie w niej coś ciekawego i wartego choć najmniejszej uwagi.


Ocena: 6/6 - Arcydzieło!