sobota, 28 maja 2011

Natalie Fields - Nie zadzieraj z nianią

Laura potrafi zrobić wiele, żeby w przyszłości zostać tancerką - nawet opiekować się nieznośną sześciolatką, z którą jak dotąd nie wytrzymała żadna niania.
Podejmując się tego zadania, nie wie, czy uda jej się poskromić małą złośnicę. Nie wie również, że dzięki roli opiekunki mogą się spełnić inne jej marzenia.
Nawet takie, z których nie zdaje sobie sprawy.

Moja opinia:
Do książek z serii 'Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty' czuję pewien sentyment. To w nich zaczytywałam się jeszcze kilka lat temu, kiedy nie miałam odwagi sięgnąć po coś 'grubszego' i ambitniejszego. Były one dla mnie źródłem rozrywki, której nic innego nie mogło mi dostarczyć.

'Nie zadzieraj z nianią' jest książką o dziewczynie, która pragnie zostać zawodową tancerką. Jednak by spełnić swe marzenia musi trenować pod okiem nauczyciela, a to kosztuje. Aby zdobyć pieniądze, Laura zatrudniła się w agencji opiekunek i już od jakiegoś czasu zajmuje się dziećmi. Jednak zaczyna brakować dla niej zleceń, więc dziewczyna otrzymuje specjalne zadanie - musi się zaopiekować nieznośną sześciolatką, z którą jeszcze żadna niania nie wytrzymała. Jedynym plusem jest to, że matka dziewczynki płaci podwójnie, ale Laura musi wytrzymać z nią cały dzień. Inaczej nie dostanie pieniędzy, których tak bardzo potrzebuje. Okazuje się, że Grace to mądra i bystra dziewczynka, którą okiełznać może tylko... balet, którym zafascynowała się przyglądając się ćwiczącej Laurze.

Akcja książki rozwija się już od samego początku i utrzymuje się na tym samym poziomie przez całość historii. Dzięki temu nie nudzimy się podczas czytania i z szybkością przewracamy kolejne strony. W historię o Grace została wplątana miłość, o której się przyjemnie czyta, jednak nie jest ona na pierwszym planie, jak w innych podobnych historiach.

Trudno mi określić, do jakiej grupy wiekowej przydzieliłabym tą książkę, więc tego nie zrobię. Uważam, że książką mogą zainteresować się osoby młodsze ode mnie, jak i starsze. Wszystko zależy od gustu i upodobań. Osobiście mogę przyznać, że była to świetna książka, zapewniająca rozrywkę na jedno popołudnie i z pewnością nikt nie będzie się przy niej nudził.

Natalie Fields
'Nie zadzieraj z nianią'
Wydawnictwo Elf
Rok wydania: 2010
122 strony
5/6 - Świetna

środa, 25 maja 2011

Kristin Hannah - Zdarzyło się nad jeziorem Mystic

Blake Colwater, wzięty adwokat z Los Angeles, wyznaje swojej wieloletniej żonie Annie, że zakochał się w innej kobiecie. Zrozpaczona Annie wyjeżdża do miasteczka Mystic, gdzie się wychowała. Tu ponownie zbliża się do swej pierwszej miłości, Nicka Delacroix, od niedawna wdowca, który nie potrafi poradzić sobie z cierpiącą na zaburzenia emocjonalne córeczką. Cała trójka z dobrym skutkiem leczy razem swoje rany. Ale akurat wtedy, gdy Annie uwierzyła, że zyskała jeszcze jedną szansę na szczęście, jej świat wywraca się do góry nogami i zmuszona zostaje do dokonania wyboru, przed którym nie powinna stawać żadna zakochana kobieta...
Ta powieść przedstawia historię jednej kobiety, lecz przemawia do wszystkich - do każdego, kto znalazł odwagę, by wybrać między tym, co jest i co mogłoby być.

Moja opinia:
Książek o miłości jest wiele - romanse między ludźmi, romanse paranormalne jak i przesławne harlekiny. Książka, o której dzisiaj mowa na pierwszy rzut oka wydaje się zaliczać do tej jakże rozległej kategorii. Jednak poza romansem pozycja ta zawiera ważne przesłanie, które może dotyczyć każdej kobiety.

Bohaterką powieści jest prawie czterdziestoletnia Annie, która na pozór wydaje się być szczęśliwą żoną i matką. W dniu wyjazdu jej 17-letniej córki do Londynu jej mąż oświadcza, że zakochał się w innej, młodszej kobiecie, a z Annie nic go już nie łączy. Kobieta przeżywa załamanie i wyjeżdża do miasta, w którym spędziła dzieciństwo. Tam spotyka swoją dawną miłość, Nicka, którego żona a przyjaciółka Annie popełniła samobójstwo. W wyniku tego Nick popadł w alkoholizm i zaniedbał swoją 6-letnią córeczkę, która właśnie w tak trudnym czasie potrzebowała jego miłości. Annie postanawia przywrócić jego rodzinę do porządku i nieświadomie sama do niej dołącza. Ponownie zakochuje się w mężczyźnie, którego kochała jako młoda dziewczyna i to z wzajemnością. Jednak pewien fakt nie pozwala jej długo cieszyć się wspólnym szczęściem, ponieważ musi zdecydować, czyje dobro jest ważniejsze: własne czy drugiego człowieka.

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tak poruszającej historii, zapisanej na kartach tej książki. Na początku wydawało mi się, że mam do czynienia ze zwykłym romansem, jakich wiele. Jednak miło się rozczarowałam, ponieważ książka opowiada również o zdradzie, prawdziwej miłości, przebaczeniu oraz o miłości matki do dziecka. Annie, choć początkowo uzależniona od męża i niepodejmująca żadnych ważnych decyzji, zmieniła się zdecydowanie na lepsze. Tym samym pokazała, że w prawdziwej miłości wiek nie gra żadnej roli, a na zmiany nigdy nie jest za późno.

Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza z nich jest najkrótsza, a jej akcja dzieje się w Los Angeles, gdy mąż Annie wyznaje, że już jej nie kocha. Akcja drugiej ma miejsce w Mystic, gdzie na nowo odżywają uczucia, a wszystko, o czym marzy kobieta jest rzeczywistością. Ostatnia część jest najbardziej refleksyjna dla bohaterki, która musi podjąć kilka ważnych decyzji, które zaważą na jej życiu. Każda z nich jest równie interesująca i wciągająca.

Powieść nieznanej mi dotąd autorki zasługuje na zainteresowanie, ponieważ uświadamia nam, że każdy ma szansę na prawdziwą miłość i nikt nie powinien się bać zmian, które najczęściej wychodzą nam na dobre.
Kristin Hannah
'Zdarzyło się nad jeziorem Mystic'
Wydawnictwo Świat Książki
Rok wydania: 2002
398 stron
5/6 - Świetna
___________________________________________________________________________________

Z radością pragnę oznajmić, że udało mi się nawiązać pierwszą współpracę! Jest to dla mnie ogromne zaskoczenie, ponieważ zupełnie się tego nie spodziewałam, ale gdy zobaczyłam wiadomość od Państwa Lemańskich, nie mogłam zrobić nic innego, jak uwierzyć!

Państwo Urszula i Radosław Lemańscy prowadzą wydawnictwo Drzewo Laurowe oraz internetową księgarnię Skryby, o których możecie dowiedzieć się więcej klikając w poniższe obrazki.




Bardzo się cieszę z naszej współpracy, już otrzymałam książkę do recenzji pt. 'Zielone serca' w formie e-booka, bo właśnie takie książki można nabyć na stronie księgarni. Można również otrzymać książkę drukowaną na własne życzenie. Zachęcam do odwiedzenia powyższych stron i serdecznie pozdrawiam :)

wtorek, 24 maja 2011

Charlie St. Cloud

Premiera: 30 lipca 2010 (Świat), 29 października 2010 (Polska)
Produkcja: Kanada, USA
Gatunek: fantasy, melodramat


Opis filmu:
Charlie St. Cloud (Zac Efron) to młody człowiek zagubiony w melancholijnym świecie wspomnień. Prześladowany przez widmo rodzinnej tragedii, wypadku w którym zginął jego młodszy brat, zostaje zmuszony do porzucenia swych marzeń i planów. Jednak kiedy do miasta powraca jego dawna szkolna koleżanka Tess (Amanda Crew), w Charliem budzi się uczucie, którego za wszelką cenę starał się do siebie nie dopuszczać. Czy rozdarty między obietnicą złożoną swemu bratu, a miłością do Tess będzie on zdolny do wyrwania się z pułapki własnych emocji?
Oparta na światowym bestsellerze głęboka opowieść o miłości i nadziei, uświetniona występem laureatki Nagrody Akademii – Kim Basinger.


Moja opinia: 
Każdy z nas ma świadomość, że kiedyś nadejdzie czas, aby odejść z tego świata. Śmierć jest bowiem czymś nieuchronnym i pewnym w życiu każdego człowieka. Nikt jednak nie wie, kiedy jego czas nadejdzie, a wiele z przypadków śmierci jest dużym zaskoczeniem. Czasem bywa również tak, że odchodzą ludzie, którzy nie powinni, ludzie, którzy mają przed sobą całe życie. A wtedy rodzina przeżywa podwójną tragedię.

Bohaterem filmu 'Charlie St. Cloud' jest nastoletni Charlie. Właśnie kończy liceum, otrzymał nawet stypendium sportowe ze względu na sukcesy w regatach i ma szanse studiować na dobrej uczelni. Ma młodszego, 11-letniego brata Sama, który go podziwia i w przyszłości chce być taki, jak on. Sam jest również fanem baseballu, więc Charlie zawiera z nim umowę, że każdego dnia o zachodzie słońca będą trenować. Niestety, gdy bracia jadą samochodem, uderza w nich pijany kierowca i obaj umierają, jednak cudem podczas reanimacji starszy z nich powraca do życia. W dniu pogrzebu Sama Charlie odkrywa, że wciąż może się widywać z bratem, więc rzuca studia, zamieszkuje przy cmentarzu i podejmuje tam pracę. Codziennie o zachodzie słońca spotyka się z Samem i tak jego życie wygląda przez pięć lat. Pewnego dnia do miasta wraca dawna koleżanka z liceum, która ma zamiar wyruszyć w samotny rejs dookoła świata i wtedy Charlie odkrywa, że nie został przywrócony do życia bez powodu...

Film 'Charlie St. Cloud' powstał na podstawie książki Bena Sherwooda o tym samym tytule. I choć wydaje się, że jest on głównie o miłości, to jest to wielki błąd. Film pokazuje nam, jak wielka może być zażyłość między braćmi. Główny bohater, pogrążony w żalu, potrafił rzucić wszystko, co dawało mu szansę na lepszą przyszłość, aby choć kilka godzin spędzić z bratem, którego los zabrał przedwcześnie.

Do filmu może zarówno przyciągać jak i zniechęcać odtwórca głównej roli - Zac Efron. Jeszcze niedawno był on gwiazdą disneyowskiej serii High School Musical i to dzięki niej aktor zyskał popularność. Jak wspomniałam, fakt ten może odrzucać potencjalnych widzów, którzy nie są przyjaźnie nastawieni do gwiazd Disneya. Mogę zapewnić, że nie ma się o co martwić, gdyż aktor zdecydowanie dorósł, a w rolę dramatyczną wcielił się znakomicie. Na pochwałę zasługuje również odtwórca roli Sama, Charlie Tahan, którego mieliśmy okazję oglądać w innych świetnych produkcjach, jak 'Jestem legendą'.

Podsumowując, film zasługuje na uwagę ze względu na temat, jaki porusza. Występują w nim sceny, w których akcja przyspiesza i razem z bohaterami przeżywamy emocjonujące chwile. Zachęcam do obejrzenia, a jeśli ktoś nie czytał książki, to film skutecznie go zachęci - tak, jak mnie.

piątek, 20 maja 2011

Krótko o kilku lekturach

Witajcie!
Chciałabym powiedzieć, że już mam wakacje, ale niestety, czeka mnie jeszcze jeden egzamin, mianowicie niemiecki rozszerzony ustny. Jedynym plusem jest to, że nawet jeśli nie zdam, to maturę mam zdaną. Tak czy tak będę się starać zdać jak najlepiej. Wczoraj zdałam język polski ustny, ku mojemu zaskoczeniu na 90%. W związku z tym mam odrobinę więcej czasu, więc tak jak obiecałam, zamieszczam krótkie recenzje kilku lektur, które wykorzystałam przy pisaniu pracy na tą właśnie maturę.

'Makbet' Williama Szekspira to znany większości osób dramat. Akcja utworu rozgrywa się w Szkocji, gdzie Makbet jest znanym i szanowanym człowiekiem. Pewnego dnia, gdy wraca ze swoim przyjacielem do domu, spotyka trzy wiedźmy, które przepowiadają mu przyszłość, między innymi dojście do władzy. Bohater, nie chcąc czekać, osobiście troszczy się o swój społeczny awans i za namową żony zabija ówczesnego władcę. Niestety, okazuje się to zgubne dla Makbeta, ponieważ zaczynają go dręczyć wyrzuty sumienia, ma halucynacje a w końcu ginie. Podobny los spotkał Lady Makbet, która wpadła w obłęd.

Jak wiemy, Szekspir jest jednym z lepszych dramaturgów, spod jego pióra wyszło wiele wspaniałych utworów. W 'Makbecie' spotykamy się z elementami fantastyki w postaci wiedźm i ich przepowiedni, które w całości się spełniają. Styl autora, jak na tak dawny czas powstania, jest zrozumiały, choć pojawiają się słowa, których dziś się nie używa.

'Makbet' Williama Szekspira jest lekturą szkolną, dlatego zachęcam do przeczytania, bo zasługuje na chwilę uwagi.

William Szekspir
'Makbet'
Wydawnictwo Greg
Rok wydania: 2001
136 stron
4/6 - Dobra

'Sklepy cynamonowe' to zbiór opowiadań Brunona Schulza. Głównym bohaterem jest kilkunastoletni chłopiec, który przybliża nam postaci swojej rodziny, wygląd domu oraz wszystkie jego wewnętrzne przemyślenia.

Autor zastosował w opowiadaniach technikę oniryczną, która pozwala pokazać zwyczajną rzeczywistość w innym świetle. Dzięki temu świat przypomina marzenie senne, a cały tekst wypełniony jest metaforami i porównaniami. W opowiadaniach, które czytałam ('Sierpień', 'Nawiedzenie' i 'Sklepy cynamonowe') nie występowały dialogi, co odrobinę mnie irytowało, ponieważ takie nagromadzenie opisów potrafi zmęczyć. Również sama fabuła trochę mnie nudziła, a przebrnęłam przez to jedynie dlatego, że nie miałam innego wyboru.

Osobiście nie polecam, jednak sądzę, że w szkole większość z Was będzie musiała przebrnąć przez choć jedno z tych opowiadań. Przyznam szczerze, że ta pozycja nie wniosła nic szczególnego do mojego życia, więc z pewnością do niej nie wrócę.

Bruno Schulz
'Sklepy cynamonowe'
Wydawnictwo Greg
Rok wydania: 2003
206 stron
2/6 - Słaba


'Wesele' Stanisława Wyspiańskiego to dramat przedstawiający wydarzenia z prawdziwego wesela, które odbyło się w miejscowości pod Krakowem. Występują w nim osoby, które w rzeczywistości zjawiły się na weselu. jednak pojawiają się tu także postaci fantastyczne. Ich celem jest nakłonienie biesiadników do walki o wolność ojczyzny. Ostatecznie do walki nie dochodzi, a autor podkreśla bierność narodu polskiego.

Osobiście nie jestem zwolenniczką historii, jednak autor przedstawił wydarzenia historyczne w dość przystępny sposób. Chociaż muszę przyznać, że ciągłe rozmowy o tym samym potrafiły znudzić. Dodatkowym utrudnieniem jest język, którym posługują się bohaterowie mieszkający na wsi. Ich słownictwo jest aż za bardzo 'wiejskie', co bardzo mnie irytowało.

Podobnie, jak w poprzedniej pozycji, nie polecam, chyba, że będzie to lektura obowiązkowa. W dramacie nie dzieję się nic, co można uznać za wartką akcję, a w książkach właśnie to jest najbardziej pożądane.

Stanisław Wyspiański
'Wesele'
Wydawnictwo Greg
Rok wydania: 2002
220 stron
3/6 - Przeciętna

piątek, 13 maja 2011

Pomaturalny stosik

Witajcie!
Czy Was też zirytował fakt, że od wczoraj nie można się było dostać na Bloggera? Myślałam, że oszaleję, bo akurat wtedy miałam czas, żeby nadrobić Wasze notki, a tu nic! Nie mogłam nic zrobić! Na szczęście już wszystko jest w normie, dodaję więc stosik, który dziś nabyłam, a Wasze recenzje przeczytam za chwilę ;)



Książki ułożyłam w kolejności, w jakiej będę je czytać. Tak więc zaczynając od góry:

Kristin Hannah "Zdarzyło się nad jeziorem Mystic" - z pozoru zwykłe romansidło, jednak po przeczytaniu kilku rodziałów stwierdziłam, że może być ciekawie. Znaleziona przez moją mamę podczas sprzątania :)

Natalie Fields "Nie zadzieraj z nianią" - recenzje na blogu Oli przypomniały mi o tej serii, więc z chęcią sięgnęłam po nią ze stolika z nowościami w bibliotece.

Paulo Coelho "Jedenaście minut" - wielki powrót tego autora do mojego życia po nie do końca pozytywnych wrażeniach o książce 'Weronika postanawia umrzeć'. Zobaczymy, czy było warto.

Heidi Hassenmüller "Mam dość!" - książka z Ossolineum, przedstawiająca tym razem życie nastolatek należących do gangu.

Patsy Brooks "Nikt nie lubi turystów" - kolejna książka z serii 'Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty', dla rozluźnienia po maturalnych trudach.

Dorota Terakowska "Tam, gdzie spadają Anioły" - po cichu liczyłam na to, że znajdę ją w bibliotece i się nie zawiodłam. Wiele pozytywnych recenzji mnie do niej zachęciło.

Meg Cabot "Zabójstwo z lekką nadwagą" - autorka uwielbiana przez wiele czytelniczek, mam nadzieję, że i ja się nie zawiodę :)

Paulo Coelho "Demon i panna Prym" - kolejna pozycja Coelho (sama nie wiem, dlaczego to wypożyczyłam), po tytule można się spodziewać wszystkiego, dlatego liczę na pozytywne wrażenia.

Wszystkie pozycje poza pierwszą znalazłam w mojej bibliotece :)


Chciałam Wam jeszcze podziękować za wszystkie miłe słowa w komentarzach :) Może i język niemiecki nie jest zbyt popularny, ale skoro uczyłam się go od 12 lat, to nie widziałam innej możliwości, jak zdawać go na maturze ;) Oczywiście praktyczniejszy jest angielski, którego również się uczyłam przez kilka lat. Bardziej jednak fascynuje mnie francuski i zastanawiam się, czy nie zacząć się go uczyć :) Wracając do matury, zostały mi jeszcze dwa egzaminy ustne (polski i niemiecki rozszerzony), z pisemnymi mam już spokój :)

W najbliższych dniach postaram się dodać recenzję filmu i kilku lektur które czytam do mojej prezentacji.
Pozdrawiam ;)
 

poniedziałek, 9 maja 2011

Małgorzata Gutowska-Adamczyk - Niebieskie nitki

Pasjonująca opowieść o miłości, trudnych wyborach, odrzuceniu i potrzebie przyjaźni. Bezpieczny świat szesnastoletniej Linki rozpada się z chwilą rozwodu rodziców. Zdradzona przez ojca dziewczyna z trudem znajduje wspólny język z matką. Izoluje się nawet od najbliższych przyjaciół, uciekając w świat sztuki. Dodatkowym stresem jest dla Linki emocjonalne rozdarcie i skrywana miłość do chłopaka przyjaciółki. Nieoczekiwanym wsparciem okaże się mailowa korespondencja z autorem kultowej książki, lekarzem, będącym zarazem powiernikiem jej matki, z którą prowadzi wirtualny flirt. Czy Linka zdradzi przyjaciółkę? Czy jej matka pozna swojego wielbiciela w realu? Aby się przekonać, warto przeczytać 248 stron tej ekscytującej powieści.

Moja opinia:
W poprzedniej recenzji wspomniałam, że z polskimi autorami bywa różnie - jedni potrafią zainteresować, inni znudzić swoją książką. W tym wypadku cieszę się, że nie zraziłam się do rodzimej twórczości, bo książka Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Powieść 'Niebieskie nitki' na pozór wydaje się zwykłą młodzieżówką, jakich wiele. Wskazuje na to już opis wydawnictwa, który przedstawia standardowe problemy nastolatków. Jednak zagłębiając się w tą książkę można odkryć o wiele więcej wątków, które połączone w całość dają świetny efekt. Szesnastoletnia Paulina, nazywana przez wszystkich Linką, przeżywa bardzo trudny okres w swoim życiu. Ją i jej matkę opuścił ojciec, z którym dziewczyna była bardzo zżyta. Dodatkowo muszą się wyprowadzić z pięknego domu jej dzieciństwa, który zostaje wystawiony na sprzedaż. Nowym domem staje się dla nich pałac babci i prababci Linki, który początkowo nie przypada jej do gustu. I wreszcie miłość, która jest wyjątkowo nieszczęśliwa i nieudana, bowiem chłopak przyjaciółki nie traktuje jej poważnie.

Sam pomysł na temat książki może i nie jest oryginalny, ale autorka wie, jak zainteresować czytelnika. Niektóre wydarzenia zostały ciekawie wymyślone i opisane w powieści, występuje tu również wielowątkowość. Według mnie, jest to pozytywna cecha, która nie pozwala się nudzić podczas czytania i zapewnia to 'coś', co jest tak pożądane w książkach.

Dość nietypowa jest forma książki, ponieważ zamiast tytułów rozdziałów mamy kolejne dni tygodnia, w których dzieje się akcja powieści. I nie, nie jest to pamiętnik, choć na pozór może się tak wydawać.

Jedna rzecz odrobinę mi nie odpowiadała w książce, mianowicie różnego rodzaju zdrobnienia. Paulina w książce była Linką, mimo, że miała już 16 lat, babcia zwana była Musią a prababcia - Bunią. Może jest to ciekawy zabieg, jednak wydaje mi się, że bardziej odpowiedni w książkach dla dzieci, niż w młodzieżówkach.

Podsumowując, książka jest warta uwagi ze względu na nietypowe zmartwienia głównej bohaterki. Przeznaczona jest głównie dla rozrywki, chociaż wytrawni czytelnicy mogą znaleźć tam uniwersalne wartości często przytaczane w literaturze.

Małgorzata Gutowska-Adamczyk
'Niebieskie nitki'
Agencja Edytorska "Ezop"
Rok wydania: 2005
248 stron
4/6 - Dobra

_____________________________________________________________________________________
Matura w toku, jednak znalazłam trochę czasu na skończenie książki. Teraz będę zajęta głównie lekturami do prezentacji maturalnej, której pisanie idzie mi dość topornie... Jednak nie poddaję się, bo na koncie mam już jeden sukces, mianowicie 100% matury ustnej z języka niemieckiego podstawowego, co mnie ogromnie cieszy. Przede mną jeszcze trzy dni egzaminów, na szczęście nie są jeden po drugim ;) Dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków podczas matur, bardzo mi pomogliście :) Również dzisiaj, gdy z wielką łatwością przebrnęłam przez wos podstawowy.
Jutro planuję wycieczkę do biblioteki, więc możecie się spodziewać stosu, po drodze jeszcze zrecenzuję film i mam nadzieję, że dotrwam do końca maturalnej męki ;)
Pozdrawiam! :* :) 

poniedziałek, 2 maja 2011

Anna Ziętara - Układy dwójkowe + informacja

Ania, racjonalna, rzeczowa i zawsze zorganizowana, jest oparciem dla swoich przyjaciół, grona osobowości barwnych i bujnych, acz niekoniecznie dojrzałych do poważnych życiowych decyzji. Pomaga im w rozmaitych, także miłosnych kłopotach, chociaż sama zwykle trzyma się w cieniu.
Aby w końcu zacząć żyć pełnią życia i dać się ponieść zdarzeniom, musi rozbić ochronną skorupkę, którą budowała wokół siebie od dzieciństwa. Kto pomoże jej rozwinąć skrzydła? Czy przyjaciele zdadzą ten egzamin? Powieść 'Układy dwójkowe' z ogromną delikatnością i humorem podejmuje sprawy dojrzewania do związków i uczuć, trudnych relacji i granic przyjaźni.

Moja opinia:
Po powieść Anny Ziętary sięgnęłam głównie dlatego, że przeczytałam jej recenzję na jednym z blogów, które odwiedzam. Stwierdziłam, że mogę zaryzykować, tym bardziej, że nadarzyła się okazja - trafiłam na nią w bibliotece. Początkowo byłam dość sceptycznie nastawiona, wiadomo - polska autorka opisująca zwyczajne życie. Jak się przekonałam, moje podejrzenia nie były nieuzasadnione.
 
Główną bohaterką powieści jest studentka Anna. Jak się później dowiadujemy, jest ona uosobieniem samej autorki. Choć nigdy nie narzekała na brak pieniędzy, to miała inny problem. Mianowicie jej grono przyjaciół czy nawet znajomych ograniczało się do zaledwie kilku osób. Dodatkowo Anna nie miała szczęścia w miłości, jej chłopakiem był przyjaciel, z którym spotykała się z przyzwyczajenia, myśląc jednocześnie o niespełnionej licealnej miłości. Kolejnym problemem byli rodzice bohaterki, którzy po wielu latach małżeństwa postanawiają się rozwieść. Oczywiście to nie wszystkie problemy Anny, w książce jest ich wiele.

Przyznam szczerze, że książka nie urzekła mnie tak, jak się spodziewałam. Miałam nadzieję, że mnie zaintryguje, wciągnie w wir wydarzeń, a tu - rozczarowanie. Mimo to przeczytałam do końca tą niewielką powieść z nadzieją, że chociaż zakończenie mnie zaskoczy. Spodziewałam się fajerwerków, nagłego zwrotu akcji i tu znów spotkał mnie zawód.
 
Z drugiej jednak strony, pomijając 'techniczne' usterki, książka zawiera wiele humoru, zabawnych scen i wypowiedzi bohaterów. Jeżeli książka rzeczywiście opowiada o życiu autorki, to jestem pod wrażeniem, choć nie wszystkie sytuacje były godne pozazdroszczenia. Tak czy inaczej, to właśnie jest ten promyczek nadziei, to właśnie ten humor nie pozwolił mi odłożyć książki i przerwać czytania.
 
Jak to mówią, jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc nie zrażam się do innych dzieł polskich autorek i autorów. Wiadomo, że bywają książki lepsze i gorsze, więc mam nadzieję, że ta była pierwsza i jedyna, na której się zawiodłam. Oczywiście nie każę Wam już na starcie przekreślać tej książki i zachęcam do spróbowania, bo może od gustu zależy to, jak ją odbierzemy. Osobiście jestem zwolenniczką fantastyki, więc mogłam się spodziewać mojej reakcji. Jednak w mojej subiektywnej ocenie książka jest tylko przeciętna.

Anna Ziętara
'Układy dwójkowe'
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2008
150 stron
3/6 - Przeciętna
 
____________________________________________________________________________
Nadszedł maj, a z nim czas matur, które czekają właśnie mnie. Z jednej strony cieszę się, że w końcu będę to miała za sobą, ale z drugiej muszę znowu siąść do książek i powtórzyć materiał. Z tego właśnie powodu odrobinę zaniedbam bloga, notki będą się pojawiały rzadko, co mnie w ogóle nie cieszy. Matury zdaję praktycznie w ciągu całego miesiąca, dokładnie 4,5,6,9,11,19 i 25 maja. Oczywiście w przerwach będę odwiedzać Wasze blogi, starając się nadrobić zaległości. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie, w końcu nie jestem jedyną z wielkiego grona recenzentów blogowych, która ma to szczęście zdawać maturę ;)
Pozdrawiam! :) Do szybkiego napisania! :D