czwartek, 16 września 2010

J.K. Rowling - Harry Potter i Komnata Tajemnic

Tytuł: Harry Potter i Komnata Tajemnic
Autor: J.K. Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2000
Liczba stron: 356

Opis z okładki: 

Harry Potter jest uczniem Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Był jeszcze niemowlęciem, gdy największy czarnoksiężnik świata, Lord Voldemort zabił jego rodziców. Dzięki niespotykanej sile magicznej Harry uszedł z życiem, lecz Voldemort ponowił atak. W jaki sposób jedenastoletniemu chłopcu udało się pokonać czarnoksiężnika, dowiecie się z pierwszego tomu, pt. Harry Potter i Kamień Filozoficzny.
Harry musi się zmierzyć z przerażającym potworem z Komnaty Tajemnic na zamku Hogwart. Otworzyć tę komnatę mógł jedynie prawowity dziedzic Slytherina, a wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności podejrzenie pada na Harry'ego... W dodatku jeden z najbliższych przyjaciół bohatera znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Kto naprawdę wypuścił potwora? Jaka była przeszłość Hagrida? Jakie sekrety skrywa rodzina Malfoya? Odpowiedzi na te pytania szukajcie w drugim tomie przygód Harry'ego Pottera.

Moja opinia: 

Jak większość fanów Harry'ego Pottera, po książki sięgnęłam po uprzednim obejrzeniu kilku ekranizacji. W moim przypadku to właśnie druga część mnie do tego zachęciła. Zaczęłam, oczywiście, od części pierwszej, którą zrecenzowałam w poprzednim poście. Przez Komnatę Tajemnic przebrnęłam w 3-4 dni, zarówno za pierwszym razem, jak i teraz, w tych ostatnich dniach.
W tej części Harry musi się zmierzyć z potworem z Komnaty Tajemnic. Walka ta jest o tyle trudna, że bohater nie zna przeciwnika, nie wie, z kim ma do czynienia. Razem z przyjaciółmi, Ronem i Hermioną, próbują rozwiązać zagadkę, co wcale nie jest takie łatwe. Sięgają po różne metody, łamią szkolne zasady, co w końcu doprowadza ich do rozwiązania. Niestety, z napastnikiem Harry musi zmierzyć się sam...
Jeśli miałabym uszeregować kolejno wszystkie części przygód Harry'ego, poczynając od tej, którą lubię najbardziej, ta znalazłaby się na ostatnim miejscu. Dlaczego? Nie dlatego, że jest 'zła', nudna, czy jeszcze jakaś inna. Do fabuły nie mam zastrzeżeń, do języka i stylu także. Po prostu bardzo irytuje mnie postać nowego nauczyciela obrony przed czarną magią, Gilderoya Lockharta. Jest to postać tak próżna i zapatrzona w siebie, że odczuwam mdłości, gdy tylko pojawia się w książce, choćby na chwilę. Jednak nawet taka postać jest niezbędna w książce, bo dodaje to jej realizmu i swoistego humoru.
Pomimo doboru przeróżnych bohaterów, książka ani trochę mnie nie zawiodła. Jako, że uwielbiam gatunek fantasy, wątpię, by ta autorka kiedykolwiek nie spełniła moich oczekiwań.

Ocena: 6/6 - Arcydzieło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz