niedziela, 19 lutego 2012

J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni: Trylogia

Moja opinia:
Kto nie słyszał o trylogii o przygodach Drużyny Pierścienia, lub chociażby o ekranizacjach z gwiazdorską obsadą? Chyba nie ma wiele takich osób. Podejrzewam, że fenomen książek można zawdzięczać produkcjom filmowym, które powstały na ich podstawie. Wersja książkowa nie jest bowiem nowością, ale świetnie wpasowuje się w aktualne gusta, którymi rządzi fantastyka.

Frodo Baggins wchodzi w posiadanie cennego pierścienia, który posiada magiczne właściwości. Niestety, poszukuje go wiele stworzeń, które potrafią być bardzo niebezpieczne, więc hobbit musi udać się w daleką wędrówkę, aby go zniszczyć. Z pomocą przychodzą mu jego przyjaciele, a także czarodziej Gandalf, który był pomysłodawcą wyprawy. Bohaterowie wędrują przez wiele dni, spotykając po drodze kolejnych śmiałków gotowych pomóc wędrowcom. Oprócz życzliwych osób, przyjaciele spotykają także tych, którzy chcą im zaszkodzić. Niejedno takie spotkanie zakończyło się bitwą. Po pewnym czasie drużyna się podzieliła i wtedy każdy był zdany na siebie. Rozpoczęła się bowiem wielka wojna.

Trylogia Tolkiena trafiła do czołówki klasyki nie bez powodu. Głównym atutem jest stworzenie przez autora niepowtarzalnego i magicznego świata, po którym oprowadza czytelnika w powieści. Kolejnym plusem jest świetna kreacja bohaterów, których sporo pojawia się na kartach poszczególnych tomów. Podczas czytania spotykamy wiele postaci, począwszy od nieszkodliwych, cieszących się życiem hobbitów, poprzez piękne i magiczne elfy aż do magów posiadających nieskończoną moc.

Skoro są plusy, czas przejść do tego, co nie spodobało mi się w dziele Tolkiena. Przede wszystkim był to ogrom bohaterów, którzy pojawiali się w opowieści. Było ich tak dużo, że czasem ciężko było ich wszystkich spamiętać, a jeśli pojawiali się w kolejnych częściach bez słowa przypomnienia, musiałam wracać do wcześniejszych fragmentów, co wcale nie ułatwiało mi czytania. Kolejna wada jest zapewne winą wydawnictwa, mianowicie chodzi o wydanie. Czcionka była tak niemiłosiernie mała, że po kilkunastu stronach oczy same mi się zamykały ze zmęczenia. Właśnie to sprawiło, że całą trylogię czytałam ponad miesiąc! Z drugiej strony nie mogłam przerwać, bo straciłabym orientację w historii.

Nie mogę zaprzeczyć, że ‘Władca Pierścieni’ to ponadczasowe dzieło, po które warto sięgnąć w każdym wieku. Styl autora, mimo wszystko, jest bardzo przyjemny w odbiorze i pozwala puścić wodze wyobraźni i dać się ponieść wyobrażeniom. Polecam, mimo, że nie jest to pozycja na jeden wieczór.

J.R.R. Tolkien, "Władca Pierścieni", Wydawnictwo Amber 2001, 1530 stron


9 komentarzy:

  1. Niestety przez książki nie udało mi się przebrnąć, ale film jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam wszystkie trzy części i o dziwo... nie byłam jakoś specjalnie zachwycona. : (

    OdpowiedzUsuń
  3. Dwa razy zaczynałam czytać pierwszą część, ale jakoś nigdy nie dotarłam dalej niż do 100-150 strony. Nie mniej mam zamiar spróbować jeszcze raz. A film widziałam już tysiące razy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, czytałam tę trylogię jakieś 10 lat temu, ale emocje wciąż te same - zachwyt ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę na to patrzyć ;D nie cierpię "Władcy Pierścieni"... Ani film, ani książka mnie nie pociąga, fuuu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam pierwszą część, ale nie zdążyłam kolejnych nim musiałam oddać do biblioteki. Ciężko się czyta, choć książka ciekawa. Ale uwielbiam ekranizację, więc i za książki trzeba się zabrać. Jak uda mi się wygospodarować dość czasu, na pewno przeczytam całość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam i uwielbiać będę po wsze czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, miałam już tyle okazji żeby sięgnąć po tą trylogię, ale jakoś nigdy nie wybiła ta ostateczna godzina ;d muszę to nadrobić na czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Od początków gimnazjum obiecuję sobie przeczytać trylogię po opowiadaniach kolegi - wielkiego fana tejże serii. Gimnazjum minęło, a ja nadal nie chwyciłam za lekturę... Muszę to nadrobić. W wakacje oczywiście ;D

    OdpowiedzUsuń