niedziela, 30 stycznia 2011

Brussels!

Witam w ostatnim pięknym dniu moich ferii zimowych! :)
Tak jak obiecałam, dodam krótkie sprawozdanie z wycieczki do Brukseli, która odbyła się w zeszłym tygodniu.
Zacznę od poniedziałku, kiedy to o 7:30 rano razem z dwoma innymi koleżankami i wychowawczynią naszej klasy wyruszyłyśmy pociągiem do Warszawy. Tam miałyśmy zarezerwowane pokoje w hotelu, do którego dotarłyśmy około godziny 17. Wprawdzie wycieczka miała zacząć się we wtorek, ale ponieważ miałyśmy trochę daleko i żeby zdążyć na samolot musiałybyśmy jechać w nocy, to organizatorzy zapewnili nam ten hotel.
We wtorek około godziny 15 nasza grupa i grupa gimnazjalistów, którzy wygrali konkurs w swojej grupie wiekowej wyjechaliśmy na lotnisko. Dla wszystkich był to pierwszy lot, ale nikt się nie bał i muszę przyznać, że leciało się całkiem nieźle, chociaż było już ciemno i niewiele było widać przez okienka samolotu. Kiedy dotarliśmy do hotelu było już późno, ale po kolacji skusiliśmy się na spacer po Grand Place i wróciliśmy na deser a następnie do swoich pokoi. Mimo że byłyśmy zmęczone, starczyło nam sił na rozmowy do 1 w nocy :)
Środa zaczęła się dość szybko, bo do 8:45 musieliśmy zjeść śniadanie i stawić się w recepcji. Gdy byliśmy w komplecie, udaliśmy się busem do Parlamentu Europejskiego. Przed umówionym spotkaniem z przewodnikiem mieliśmy trochę czasu, więc zrobiliśmy trochę zdjęć, a także zwiedziliśmy Punkt Informacji Europejskiej. O godzinie 11 poszliśmy do Parlamentu, który zwiedziliśmy i przy okazji dowiedzieliśmy się co nieco o Unii Europejskiej. Następnie był obiad i dalsza część wycieczki, w czasie której zobaczyliśmy m.in. Atomium i Tour Japonaise. Po przejechaniu ładnych kilku kilometrów i zrobieniu mnóstwa zdjęć udaliśmy się na kolację do restauracji 'Chez Leon', a później do hotelu.
Czwartek, ostatni dzień wycieczki również rozpoczął się wcześnie, bo przed odlotem musieliśmy jeszcze zwiedzić budynek Komisji Europejskiej. Po obiedzie, około godziny 13 wyjechaliśmy na lotnisko i już o 19 byliśmy w Warszawie, jednak nasza grupa nie wracała jeszcze do domu. Ponownie udaliśmy się do hotelu, w którym byliśmy w poniedziałek.
Tak zakończyła się nasza wycieczka do Brukseli. Oczywiście żadna wycieczka nie może się obyć bez pamiątek, więc każda z nas kupiła kilka drobiazgów i obowiązkowo czekoladki, z których znana jest cała Belgia (a skoro o tym mowa, to łatwiej było nam znaleźć sklep z czekoladkami niż jakikolwiek sklep spożywczy :D). Nasze aparaty pękały z nadmiaru zdjęć, więc kilkoma się z Wami podzielę. Więcej zdjęć będzie można zobaczyć w przyszłym tygodniu na moim profilu na Facebooku: KLIKNIJ

Parlament Europejski

Jeden z wielu sklepów ze słodyczami

Flagi 27 państw Unii Europejskiej

Parlament Europejski od tyłu

Wiśnia drwi sobie z zimy i... kwitnie :)

Sala obrad w parlamencie

Metalowa 'rzeźba', która porusza się, gdy wieje wiatr

Altana przywieziona z Japonii

Wieża również z Japonii


Atomium

Nasz hotel ;)

Figura znajdująca się przed budynkiem Komisji Europejskiej przedstawiająca równość i braterstwo
Trochę się rozpisałam :) Mam nadzieję, że zbytnio nie przynudzałam. Jutro możecie się spodziewać recenzji książki 'Strefa światła'. Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. Ach, farciaro :)
    ja to wyjeżdżam jedynie poza granice mojej miejscowości :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Zazdroszczę xD Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajnie, też bym chciała taką wycieczkę ;) I ten sklep z czekoladkami, mmmm xD

    OdpowiedzUsuń
  4. O, ja też chcę na wycieczkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Klimatycznie tam :)
    Jedyną instytucję związaną z Unią Europejską widziałam w Strasburgu. Tam też jest ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście jak bym dorwała sklep ze słodyczami, to siedziałabym tam 3 godziny :)

    Wycieczka wydaję się być ciekawa, najbardziej podobają mi się budynki sprowadzone z Japonii.:)
    I czekam na recenzje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie również, tak jak Agacie, podobają się budynki sprowadzone z Japonii. Można by pomyśleć, że zamiast do Brukseli, pojechałoby się do Japonii :P I w ogóle takie fajne miejsce, nie to co u nas... Nie, żebym była niezadowolona, iż się urodziłam w tym kraju i tu mieszkam, ale czasami marzę sobie o pojechaniu, np. do Włoch, gdzie już raz byłam :)

    OdpowiedzUsuń