środa, 19 stycznia 2011

Harry Potter i Książę Półkrwi (Harry Potter and the Half-Blood Prince)

Premiera: 6 lipca 2009 (Świat), 24 lipca 2009 (Polska)
Produkcja: USA, Wielka Brytania
Gatunek: familijny, fantasy, przygodowy



Opis filmu:
Lord Voldemort zaciska swoją złowieszczą pętlę wokół świata Mugoli i czarodziejów, a Hogwart przestaje być – jak dawniej - bezpieczną przystanią. Harry podejrzewa, że niebezpieczeństwo może czaić się w samym zamku, ale Dumbledorowi zależy raczej na przygotowaniu go do ostatecznego starcia, które jego zdaniem nastąpi niebawem. Razem usiłują znaleźć broń zdolną skruszyć zapory Voldemorta. Harry’emu coraz bardziej podoba się Ginny...niestety, Dean Thomas jest nią również zainteresowany. Lavender Brown dochodzi do wniosku, że Ron jest jej przeznaczeniem, nie bierze tylko pod uwagę czekoladek Romildy Vane! No i oczywiście Hermiona, przeżywająca męki zazdrości, lecz zdecydowana nie ujawniać uczuć. Gdy romanse kwitną, tylko jeden uczeń pozostaje wyniosły i obojętny. Postanowił wywrzeć swoje niezatarte – choć mroczne – piętno na życiu Akademii. Miłość wisi w powietrzu, lecz za nią czai się dramat i Hogwart być może już nigdy nie będzie taki jak przedtem.

Moja opinia:
Jak to zwykle bywa przy ekranizacjach popularnych książek, widz nie może się powstrzymać przed porównywaniem obu wersji do siebie. Oczywiście chodzi mi tu o tych, którzy przeczytali powieść, ale są również i tacy, którzy oceniają bez uprzedniego zapoznania się z wersją papierową.

Jako fanka całej serii przygód Harry'ego Pottera znalazłam kilka odstępstw od oryginału. Były to oczywiście niewielkie różnice, jak najbardziej usprawiedliwione, gdyż bez nich film rozrósłby się do olbrzymich rozmiarów i musielibyśmy siedzieć wpatrzeni w ekran kilka ładnych godzin. Najczęściej różnica dotyczyła bohaterów drugo- i trzecioplanowych, którzy zostali zastąpieni przez innych, ale zupełnie nie zakłócało to oglądania tego świetnego filmu.

Jak wiemy zapewne z książki, Harry razem z przyjaciółmi powraca do Hogwartu, by kontynuować naukę magii. Niestety w tym roku oprócz nauki musi się zmierzyć z miłością dziewczyn, które kochają się w nim odkąd dowiedziały się, że Harry jest Wybrańcem, który jako jedyny może pokonać Lorda Voldemorta. Jednak nie tylko on przeżywa sercowe rozterki - jego najlepszy przyjaciel Ron zaczyna spotykać się z Lavender, która od jakiegoś czasu do niego wzdycha, co nie podoba się Hermionie, która woli być cicho i zachować swoje uczucia dla siebie. Dodatkowo Harry musi zdobyć informacje na temat tajemniczych horkruksów, które zapewniają nieśmiertelność Voldemortowi.

Film z kategorii fantasy nie może się obejść bez efektów specjalnych. W "Harrym Potterze..." ich nie brakuje, ale też nie ma przesady. I tak jest według mnie najlepiej, bo co za dużo to niezdrowo. Twórcy produkcji bardzo się postarali, by film wyglądał realistycznie, mimo że prezentuje tak obcy nam temat jakim jest magia. Oglądając go możemy śmiało puścić wodze fantazji i przenieść się do magicznego świata czarów. Nie będzie to trudne, gdyż film sam w sobie jest magią, która nas jako widzów przenika.

Na koniec wypadałoby wspomnieć o bohaterach, nie tylko tych głównych. Oprócz świetnych odtwórców ról Harry'ego, Rona i Hermiony, którzy są nam znani z poprzednich części filmu, ważną rolę odgrywa Draco Malfoy, w którego wcielił się Tom Felton. Nie spodziewałam się, że tak mnie zaskoczy ta postać i to pod każdym względem. Tom z pewnością z dnia na dzień, a nawet z minuty na minutę rozwija swoje umiejętności, które pomogły mu w tak świetnym odtworzeniu roli Dracona Malfoya, którego poznaliśmy już w pierwszej części. Jak wspominałam, jestem zaskoczona tą postacią i z niecierpliwością oczekuję chwili, w której zobaczę go w kolejnej części (nie udało mi się, niestety, obejrzeć "Insygniów Śmierci", dlatego czekam na wersję DVD).

Sądzę, że film jest bardzo dojrzały i, podobnie jak książka, mroczny. Dzieciom raczej go nie polecam, bo mogą się pojawić koszmary, ale starszym widzom z pewnością się spodoba. Mogą go również obejrzeć ci, którzy nie czytali książki, ale lepiej byłoby, gdyby wcześniej się z nią zapoznali.

14 komentarzy:

  1. Harry, Harry... Najpierw, to ja cię muszę przeczytać, później zrozumieć!, a dopiero na końcu obejrzeć film xD
    Bardzo piękna sala studniówkowa. Rozumiem, że nastrój również ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Film była całkiem, całkiem, ale spalenie Nory mogli sobie darować, naprawdę. Nic nie zastąpi książki, ale jakoś nie wiem czemu aż tak bardzo krytykują te filmy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie obejrzę dopiero wtedy, gdy puszczą w telewizji :) za to na pewno pojadę na 'Zombieland 2' ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam, niestety nie mogę sobie darować oglądanie filmu po 7 krotnym przeczytaniu każdej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film podobał mi się bardzo:) Książki nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książę czytałam, ale, aż wstyd się przyznać, filmu nie widziałam. Na "Insygniach Śmierci" byłam- nie w sposób to opisać. Potrafię to wyrazić tylko tak: !!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Film oglądałam nawet mam go na DVD. Świetna opinia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię Harry'ego Pottera. Nie wiedzieć czemu... Znudził mi się. Jakoś ciągle puszczają kilka pierwszych części, a dokładniej co rok, jak i nie częściej. Tę część również sobie daruję...

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie nn :)
    [ pamietnik-czytania.blog.onet.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię ten film, ale poprzednie części podobały mi się bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lepszy od poprzedniej części. Cudowny normalnie, strasznie mnie wciągnął, i nie mogę ścierpieć, że teraz została już tylko ostatnia część :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi się ta filmowa część najmniej podobała, zrobiono z niej komedię romantyczną dla małolatów z "mhrocznym" dodatkiem.Wiem, że chodzi o to, aby ukazać dorastanie bohaterów itd., ale uważam, że w tym przypadku przesadzono, naruszono święty klimat HP.
    Piszesz coraz fajniejsze recenzje :).
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nową recenzję ;).

    OdpowiedzUsuń