Nad rodzinę Bronzików nadciągnęły czarne chmury... Mama wyjechała na
przedłużającą się delegację, a tata postanowił przewartościować
priorytety i wiedzie gdzieś żywot pustelnika. Zdane tylko na siebie trzy
siostry myślą, że nic gorszego już ich nie spotka. Wkrótce jednak okaże
się, że wszystko jeszcze przed nimi. Przybycie oschłego i wymagającego
dziadka to dopiero początek kłopotów...
Moja opinia:
Jakiś czas temu czytałam książkę "Sny nocy letniej", która pochodzi z tej samej serii, co tytułowa książka. Wywarła na mnie dobre wrażenie, bo choć była typowo młodzieżowa, bez problemu się w niej zagłębiłam. Podobnie było z książką "Czego uszy nie widzą", która w żartobliwy sposób przybliżała nam problemy rodziny Bronzików.
Główna bohaterka Michalina uczy się w III klasie gimnazjum. Przed nią egzamin gimnazjalny i wybór szkoły średniej. Z nauczycielami nie ma lekko, wszyscy naciskają na naukę swojego przedmiotu. Dodatkowo dochodzi do tego opieka nad młodszymi siostrami, gdyż są w domu same. Ich rodzice są w rozjazdach: mama w delegacji, a tata poszukuje sensu życia w bliżej nieokreślonym miejscu. Aby odciążyć choć trochę najstarszą siostrę, mama dziewczynek prosi dziadka, by się nimi zajął. Początki znajomości nie są łatwe, tym bardziej, że senior za dziećmi nie przepada. W dodatku zarządził zmiany i wprowadził nowe zasady, co nie podoba się siostrom. Oprócz kłopotów z dziadkiem, Michalina ma jeszcze problem z kolegą z klasy...
Do książek z tej serii mam pewien sentyment. Gdy tylko na półce w bibliotece pojawia się nowa książka, bez wahania po nią sięgam. Sama nie jestem do końca pewna dlaczego, bo tych powodów jest wiele. Może to być barwna okładka, nietypowy tytuł lub sama fabuła - po prostu wszystko w tej książce do niej ciągnie.
W książce najbardziej podobał mi się pojedynek na przysłowia między dziadkiem a Michaliną. Polegał on na tym, że codziennie rano senior przyczepiał do tablicy korkowej przysłowie związane z jakąś częścią ciała (na życzenie Zuzi, najmłodszej, pięcioletniej siostry). Gdy wychodził z psem na spacer, Michalina wyszukiwała przysłowie zazwyczaj zaprzeczające poprzedniemu. Było to bardzo zabawne, tym bardziej, że później Zuzia zaczęła wymyślać własne przysłowia typu: "Kto ma zdrowe cielę, ten lubi niedzielę". Tak więc humoru tutaj na pewno nie brakuje.
Podsumowując, chciałabym polecić tą książkę tym, którzy pragną jakiejś odmiany, odrobiny rozrywki czy po prostu zabicia czasu. Gwarantuję, że nikt nie będzie się przy niej nudził.
Ocena: 5/6 - Świetna
Tytuł: Czego uszy nie widzą
Autor: Agnieszka Tyszka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 176
___________________________________________________
Z okazji zbliżających się świąt życzę wszystkim zdrowych, radosnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, wielu smacznych potraw i wymarzonych prezentów pod choinką. :)
Świetna recenzja, jednocześnie nie bardzo mnie do książki... Wesołych :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki z tej serii :) obecnie mam w planach jedną właśnie, no ale ;D
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj naj naj świątecznego :)
Rzeczywiście, recenzja świetna. A co do książki to muszę ją przeczytać. Skoro gwarantujesz, iż nie będziemy się przy niej nudzić to wierzę ;) Niech no wpadnie w moje ręce! A ja już będę wiedziała co z nią zrobić ;]
OdpowiedzUsuńA i wesołych świąt! No i oczywiście udanych :)
OdpowiedzUsuńDla zabawy mogłabym przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt :)
Dawno nie czytałam takich młodzieżówek:) Zachęciłaś mnie i myślę, że po nią sięgnę :) Szczególnie zastanawiają mnie te dziadkowe przysłowia ;p
OdpowiedzUsuńWątpię czy gdzies ją znajdę. Ale jeśli to może... :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;**
widziałam ją w bibliotece i chciałam pożyczyć, tylko niestety nie miałam wtedy przy sobie karty.. w najbliższym czasie muszę to nadrobić bo książka wydaje się jeszcze lepsza po Twojej opinii. ;)
OdpowiedzUsuńwesołych świąt! ;**
u mnie niuuuuuus ;D
OdpowiedzUsuń[ pamietnik-czytania.blog.onet.pl ]