poniedziałek, 1 listopada 2010

Charles Martin - Umarli nie tańczą

 

Tytuł: Umarli nie tańczą
Autor: Charles Martin
Wydawnictwo: WAM
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 310




Opis z okładki:
Dylan i Maggie mieszkają na niewielkiej farmie pośród kukurydzianych pól Południowej Karoliny. Po wielu latach małżeństwa spodziewają się narodzin pierwszego dziecka. Ich szczęście zamienia się w dramat. Synek rodzi się martwy, a Maggie zapada w śpiączkę. Życie Dylana rozpada się na kawałki, nadzieja ustępuje zwątpieniu, wiara przeradza się w bunt. Czy pozostało coś jeszcze, co nie pozwoli mu pogrążyć się w rozpaczy?

Moja opinia: 
Najważniejszą przyczyną rozstań kochających się ludzi jest śmierć. Przychodzi ona niespodziewanie i rozbija całe rodziny. A my, ludzie, nie potrafimy nic na to poradzić. Często, chcąc pogodzić się z odejściem bliskiej osoby, stwierdzamy, że tak właśnie miało być, że taka jest wola Boga. Jednak są i tacy, których to wytłumaczenie nie zadowala.

Głównym bohaterem książki 'Umarli nie tańczą' jest Dylan Styles. Razem z żoną spodziewają się ich pierwszego dziecka. Oczekiwaniom na cud narodzin towarzyszą ekscytacja, radość, różnorodne przygotowania, a przede wszystkim miłość. Rodzice kochają bezgraniczną miłością dziecko, które jeszcze nie wykształciło ciała w brzuchu mamy. Są oni bezsprzecznie wzorem do naśladowania przyszłych rodziców. Jednak ich szczęście kończy się z dniem narodzin dziecka, gdyż rodzi się martwe. Największą tragedią dla ojca, a tym bardziej dla matki jest utrata pierwszego i jedynego syna w taki sposób. Gdy tylko Maggie zauważa maleńkie zwłoki, zapada w śpiączkę na kilka miesięcy. W tym czasie Dylan próbuje żyć dalej, co nie jest łatwe. Dokonuje pochówku syna, podejmuje pracę w szkole, aby móc opłacać rachunki. Na szczęście ma przy sobie przyjaciół i innych życzliwych ludzi z miasta.

W powieści amerykańskiego pisarza moją uwagę szczególnie przyciągnął motyw kobiety w ciąży, ponieważ takich kobiet było aż trzy i każdy przypadek był inny. Pierwszą z nich była Maggie, żona Dylana. Jej ciąża była zaplanowana, jednak nie było jej dane urodzić zdrowe, a przede wszystkim żywe dziecko. Drugim przypadkiem była Amanda, córka pastora i studentka, którą uczył główny bohater. Jej ciąża nie ma ciekawej przeszłości, gdyż dziewczyna została porwana i brutalnie zgwałcona. Jako wierząca, przyjęła dziecko, jakby było zaplanowane i od zawsze kochane. W książce śledzimy końcówkę przebiegu ciąży, jak i poród. Dziecko rodzi się zdrowe, choć w niezwyczajnych warunkach. Ostatnią kobietą w ciąży jest Koy, również studentka, lecz niewiele o niej wiemy. Gdy po dłuższej nieobecności wraca do szkoły, usprawiedliwia się zaświadczeniem od lekarza, i pośrednio przyznaje się do zabiegu usunięcia ciąży. Wszystkie te przypadki, choć łączy je ten sam motyw, różnią się od siebie. Przedstawiają kobietę chcącą mieć dziecko, które umiera; kobietę 'zmuszoną' do macierzyństwa, która w końcu przyjmuje dziecko; oraz kobietę nie pragnącą dziecka, co skutkuje zabiciem go.

Całą powieść łatwo i szybko się czyta, jest napisana zrozumiałym i jednocześnie barwnym  językiem. Gdyby nie nawał nauki, z pewnością skończyłabym ją szybciej, bo, choć dramatyczna, zainteresowała mnie już od pierwszych stron.

Ocena: 5/6 - Świetna

3 komentarze:

  1. Pewnie, że mnie informuj, to ułatwia znacznie życie ;) A tę książkę chętnie przeczytam, mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa recenzja na wasze-recenzje.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i bardzo mi się podobała

    OdpowiedzUsuń