piątek, 28 października 2011

Wild Child

Premiera: 14 sierpnia 2008 (Świat)
Produkcja: Francja, USA, Wielka Brytania
Gatunek: komedia

Opis filmu:
Poppy to nastolatka z Malibu, która większość swego czasu spędza na szalonych wybrykach, których ma dość jej bogaty ojciec. Postanawia posłać ją do angielskiej szkoły z internatem o surowej dyscyplinie. Czy Poppy poradzi sobie w nowej sytuacji? 

Moja opinia:
Można powiedzieć, że filmów dla nastolatek jest tyle, co samych nastolatek. I choć nie wszystkie zasługują na uwagę, to są wśród nich prawdziwe perełki. Według mnie właśnie 'Wild Child' można zaliczyć do tej grupy, bo nie tylko bawi, ale i uczy istotnych w życiu wartości.

Poppy jest nastolatką, która ma wspaniałe życie - mieszka w pięknym domu z basenem, który sąsiaduje z oceanem, jest popularna i lubiana przez wszystkich. Niestety, nie jest przykładną dziewczyną i lubi brać sprawy w swoje ręce. Kiedy jej wybryk przekracza wszelkie granice, ojciec posyła ją do szkoły z internatem w Anglii. Poppy się to nie podoba, ale nie ma wyjścia - w końcu sama sobie na to zasłużyła. Już pierwszego dnia podpada przewodniczącej, która za wszelką cenę chce, by Poppy wyleciała ze szkoły. Sama Poppy również tego chce, bo pragnie wrócić do swojego perfekcyjnego życia. Jednak kiedy pojawia się szansa, dziewczyna zdaje sobie sprawę, że to nie jest to, czego pragnie najbardziej.

Wartości takie jak prawdziwa przyjaźń, zaufanie i szczerość są nam wpajane od najmłodszych lat przez wielu ludzi. W filmie ich nie brakuje, co więcej są one przedstawione w bardzo przystępny i przyjemny dla oka sposób. Dodatkowo obserwujemy metamorfozę głównej bohaterki, nie tylko tą zewnętrzną, ale i wewnętrzną. Uświadamiamy sobie, że powiedzenie 'Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie' to nie są tylko puste słowa.

Po raz kolejny spotykamy się z Alexem Pettyferem, który w filmie gra drugoplanową rolę. Mimo to jego postać odgrywa ważną rolę w życiu Poppy, ale nie zawsze jest kolorowo. Należy wspomnieć również o odtwórczyni głównej roli, Emmie Roberts, której karierę śledzę od dawna. Nikt chyba nie zaprzeczy, że kto jak kto, ale ona jest idealną osobą do roli szalonej nastolatki z Malibu.

'Wild Child' to na pozór zwykła komedia, ale czasem i takie filmy się przydają. Każdy z nas potrzebuje zwykłej rozrywki, a ten film właśnie jej dostarcza. Może i nie ma tu powagi, głębokich rozmyślań na temat życia, ale o to właśnie w nim chodzi. Aby przekazać ważne wartości, nie potrzeba smutnych twarzy i dramatycznych filmów. Takie 'zwykłe' komedie robią to najlepiej.

piątek, 21 października 2011

Lisa McMann - Sen


Mroczny paranormalny dar i miłość dwojga nastolatków w pierwszej powieści bestselerowej trylogii.
Siedemnastoletnia Janie widzi cudze sny. Wciągana w nie wbrew własnej woli, staje się przymusowym świadkiem rozgrywających się w nich wydarzeń. Pewnego dnia do klasy przychodzi nowy chłopak... który potrafi kontrolować sny. Ale nawet on może okazać się bezradny, gdy Janie trafi w środek koszmaru. Po raz pierwszy jest kimś więcej niż obserwatorką czyichś makabrycznych fantazji. Jest ich uczestniczką...

Moja opinia:
Z pewnością wielu z nas zastanawia się, w jaki sposób powstają sny oraz czy można je kontrolować. Oczywiście istnieją sposoby na drobne manipulowanie snami, ale nie mamy stuprocentowej pewności, czy zadziałają. Najlepszym sposobem jest sprawdzenie na własnej skórze, czy jest to możliwe.

Janie to na pozór zwykła siedemnastolatka. Jednak różni się ona od swoich rówieśników, lecz nie wyglądem, czy zachowaniem. Janie widzi sny innych ludzi. Można byłoby to uważać za dar, gdyby Janie miała jakąkolwiek kontrolę nad wchodzeniem do cudzej podświadomości. Niestety, dziewczyna uważa to za przekleństwo, bo bardzo często zdarza jej się to w szkole, gdzie wszyscy mogą zobaczyć, jak traci świadomość. Jednak pewnego dnia do ich klasy przychodzi nowy uczeń, który nauczył się kontrolować sny.

Na tą serię polowałam od dawna, byłam nawet gotowa przeczytać ją w formie e-booka, gdyby zaszła taka potrzeba. Na szczęście moja ostatnia wyprawa do biblioteki zaowocowała tym, że chwilowo weszłam w posiadanie pierwszej części trylogii. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie będę mogła ją przeczytać, a kiedy już zaczęłam... wsiąkłam na dobre.

Pewnie zastanawiacie się, co mnie tak wciągnęło? Już wyjaśniam. Po pierwsze: zróżnicowana akcja. Początek książki to wydarzenia aktualne przeplatające się ze wspomnieniami. Janie wspomina dni, kiedy po raz pierwszy weszła do czyjegoś snu. Była wtedy dzieckiem i do końca nie wiedziała, co się dzieje. Poznajemy początki objawiania się tego 'daru' u małej Janie oraz jej reakcje na te niekontrolowane skoki w sny.

Drugim pozytywnym aspektem jest świetna kreacja bohaterów. Nie możemy tu mówić o przerysowanych czy sztucznych postaciach, wręcz przeciwnie, bardzo często zdarzało mi się wyobrażać sobie te osoby w realnym świecie. Kilka z nich polubiłam, niektóre znienawidziłam i tak właśnie powinno być - postacie muszą wzbudzać emocje, czasem nawet te skrajne.

Podczas czytania nie zwracałam zbyt dużej uwagi na język i styl, bo po prostu tak szybko się czytało. Wnioskuję z tego, że był on przystępny i łatwy do zrozumienia. Żałuję tylko, że książka jest tak krótka - niecałe dwieście stron to dla mola książkowego naprawdę niewiele. Postarałam się jednak spojrzeć na to z innej strony i potraktować to jako przedsmak świetnej historii, która czeka nas w kolejnych dwóch częściach.

'Sen' mogę z czystym sercem polecić każdemu, ponieważ autorka prezentuje nam niebanalny motyw, ciekawych bohaterów i niespodziewane zwroty akcji. Myślę, że warto poświęcić kilka godzin na tą intrygującą lekturę.

Lisa McMann, 'Sen', Wydawnictwo Amber 2010, 198 stron
Ocena: 5/6 

środa, 12 października 2011

Henryk Urbanek - Iskierki

O czym jest ta książka? I dlaczego warto – naprawdę warto! – ją przeczytać? To skupiona, intensywna opowieść o próbie zrozumienia swojego życia – losu? przeznaczenia? – jaką podejmuje dojrzały człowiek (to może być każdy z nas…), który, nagle znalazłszy się w ostatecznej skrajnej sytuacji (samobójstwo kogoś najbliższego), wędruje pod prąd czasu, by odpowiedzieć sobie na kilka elementarnych pytań, których nie miał odwagi wypowiedzieć wcześniej i próbuje dowiedzieć się czegoś istotnego o sobie, patrząc na siebie oczami innego.
Lecz nie tylko dlatego warto przeczytać „Iskierki”. Także dlatego, że jest to poruszająca opowieść, która – w realistycznym kostiumie, unikając patosu i wzniosłego filozofowania – mówi o podstawowych człowieczych doświadczeniach: mierzy się ze śmiercią, samotnością, sumieniem, historią… W dodatku jest to fascynująca powieść „o” pisaniu, literaturze, byciu w/i poprzez pisanie…
W ten sposób są „Iskierki” powieścią o niezwykle bogatej i błyskotliwej – lecz zawsze konsekwentnej i unikającej efekciarstwa – fakturze, łączącej w jednorodną, mocno istniejącą całość różne perspektywy i porządki narracji: dziennik, odmienne stylistycznie opowiadania, „dokumentalne” zapisy, głosy innych autorów...
Każdy z osobna z tych powodów, dla których trzeba przeczytać „Iskierki”, już by wystarczył… A przecież jest ich tyle… I jeszcze
więcej.

Moja opinia:
Książki pisane w formie pamiętników to dość osobiste dzieła. Ich autorzy uzewnętrzniają swoje uczucia, co bardzo często pozwala nam się z nimi utożsamiać. Jednakże, nierzadko spotykamy się z wodospadem negatywnych emocji, które spowodowane są wcześniejszymi tragicznymi przeżyciami. W 'Iskierkach' głównym tematem rozważań jest szukanie odpowiedzi na pytanie: 'Dlaczego tak wielu ludzi popełnia samobójstwo?' w oparciu o doświadczenia autora.

Od dłuższego czasu nie miałam okazji zagłębić się w czytanie pamiętnika, dlatego teraz chętniej sięgnęłam po 'Iskierki'. Czytając tego typu książki należy pamiętać, aby je sobie odpowiednio dawkować, bowiem nadmiar uczuć wylanych na karty książki może nas nie raz przytłoczyć. Szczególnie ostrożnie musimy podchodzić do omawianej dziś pozycji, która gromadzi w sobie wiele trudnych emocji.

Niewielu z nas wie, jak to jest, kiedy ktoś bliski odbiera sobie życie. Możemy tylko się domyślać, co czują członkowie rodziny w tak tragicznym dla nich momencie. Każdy z osobna się obwinia, jest przekonany, że mógł temu zapobiec, ale przede wszystkim zastanawia się, dlaczego tak się stało. Dlaczego ukochana osoba popełniła tragiczny i nieodwracalny czyn? Niestety, na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co jeszcze bardziej pogłębia ból bliskich. W książce 'Iskierki' autor, a tym samym narrator, jest osobą, która zmaga się z utratą syna. Nie ma większej straty, niż utrata własnego dziecka, które miało przed sobą całe życie.

W książce zaintrygowało mnie wykorzystanie różnych form przez autora. Można powiedzieć, że jest tu wiele gatunków literackich, co okazało się ciekawym zabiegiem. Na początku mamy przemyślenia autora w tradycyjnej formie pamiętnika, dalej jest opowiadanie napisane przez jego syna, następnie pojawiają się także inne formy, jak na przykład dramat. Dzięki temu autor nie zamknął się na jeden gatunek, ale pokazał, że potrafi operować wieloma z nich.

Nie mam zbyt wiele do powiedzenia o stylu, bowiem nie jest to sytuacja jak większość. Autor pisze od serca, co nie pozwala mi oceniać Go w skali nadanej fikcyjnym opowiadaniom. Jednakże mogę stwierdzić, że język, jak i forma nie są proste, ponieważ użyte były przez człowieka dojrzałego i doświadczonego przez życie.

Książki o magicznym tytule 'Iskierki' nie mogę polecić każdemu, ponieważ nie każdy się w niej odnajdzie. Ja sama miałam niemały problem, aby dostosować się do stylu pisania autora, a tym bardziej do treści w niej zawartych. Aby być gotowym na tą pozycję, należy być dojrzałym nie tylko fizycznie, ale i duchowo, bo właśnie o duchowość i mentalność chodzi w tym pamiętniku. 

Henryk Urbanek 'Iskierki', Wydawnictwo Drzewo Laurowe 2011, 150 stron
Ocena: 4/6

Książkę w formie e-booka otrzymałam od Wydawnictwa Drzewo Laurowe, za co serdecznie dziękuję!

Książkę można nabyć w Księgarni Internetowej Skryby

________________________________________________________________________________
Po tych marnych wypocinach czas na usprawiedliwienie. Nie było mnie tu już od jakiegoś czasu, a to głównie z powodu niedawno rozpoczętych studiów. Może i nie jest ciężko, ale zajęcia mam porozrzucane po całym dniu, że nie mam dłuższej chwili na spokojne napisanie recenzji czy przeczytanie Waszych opinii. Oczywiście obiecuję nadrobić to jak najszybciej i mam nadzieję, że mi wybaczycie ;) Kolejne recenzje pojawią się szybciej, bo są już gotowe, przeczytałam też kilka książek, które tylko czekają na recenzje, więc nadchodzące dni będą bardzo aktywne.
Pozdrawiam i do napisania! ;)